środa, 10 kwietnia 2013

Dwie tragedie......

Na wstępie uprzedzam, że nie jest to część mojego opowiadania^^

________________________________________________________________________________

Feliks, był właśnie w drodze do Rosji.Następnego dnia miała odbyć się uroczystość w rocznice tragedii w Katyniu.Polska leciał wcześniej, bo prosił go o to szef. Sam miał przyjechać dopiero jutro, a Feliks miał pilnować przygotowań.
-Matko jakie nudy...-powiedział do siebie Polska
Samolot miał lądować dopiero za godzinę. Co jak co, ale Feliks samolotem latać nie lubił.Tak więc, aby odwrócić swoją uwagę od nieprzyjemności zaczął wciągać paluszki.W końcu wylądowali.Na lotnisku czekał na Polskę nie kto inny, jak Ivan we własnej osobie.
-Witaj bratok!-krzyknął ze zwykłym dla siebie uśmiechem.
-Cześć.-odparł ponuro Feliks
Beż zbędnych ceregieli Rosja, pokazał zielonookiemu samochód, którym mieli jechać.Polska chcąc nie chcąc wsiadł do auta.Przez całą drogę panowała grobowa cisza. Wreszcie dotarli na miejsce.
-Chodź za mną-powiedział wesoło Ivan
Polska szedł za bratem rozglądając się na wszystkie strony.
-Podoba ci się?-zapytał wielbiciel słoneczników.
-Yhm..-odrzekł bez namysłu Polska
Ivan na te słowa uśmiechnął się jeszcze szerzej niż przedtem.
-Kto ma jeszcze przyjechać?-zapytał Feliks
-Hmm...-zastanowił się Rosja-Litwa, Łotwa, Estonia, Niemcy, Węgry-wymieniał po kolei państwa, która miały gościć na uroczystości.
Polska za nic nie mógł pojąć jak on to wszystko pamięta. Fioletowooki zaprowadził go do wielkiej sali przyozdobionej Polskimi i Rosyjskimi flagami.
-''Nie jest źle''-pomyślał Polska
Po Feliksa podszedł szew Ivana.
-Man nadzieje że ci się podoba.-powiedział uprzejmie.
-Tak..-odparł Łukasiewicz
-Juro zjadą się goście-powiedział i odszedł do swoich ludzi.
No ale chyba nie wszyscy mają przyjechać dopiero jutro,bo po chwili do sali weszli kolejno:Węgry.Litwa,Włochy, Japonia, Prusy, i .............Niemcy.Polska przywitał się ze wszystkimi po kolei, tylko z Niemcem wymienił zimne spojrzenia.Zaczęła się rozmowa.Była to długa rozmowa, bo trwała aż  do północy(jak niedłużej ).W końcu wszyscy poszli spać.



Rano Polske obudziły krzyki i zament na korytarzu.
-Panie Polsko musi pan szybko przyjść!-krzyknął jeden ze służby.
Feliks nie czekając na wyjaśnienia ubrał się i pobiegł gdzie mu kazano.Znalazł się wtej sali co wczoraj.Były tam inne państwa patrzące smutno na chłopaka.
-Co się stało?-zapytał przestraszony.
Podszedł do niego Ivan i położył mu rękę na ramieniu.Nie uśmiechał się tak jak zwykle wręcz przeciwnie był smutny.
-Przykro mi...-zaczął-ale samolot, którym leciał twój szef rozbił się.
Polska poczuł jak traci grunt pod nogami.Do oczu zaczęły napływać mu łzy.
-Ile osób zginęło?-zapytał drżącym głosem
-Niestety nikt  nie przeżył.
Nogi Feliksa zrobiły się jak z waty i chłopak upadł na ziemie.Odrazu podbiegły do niego inne państwa.

Dwie tragedie tego samego dnia na przestrzeni kilkudziesięciu lat

_________________________________________________________________________________
To nie miało być długie(tak na początku uprzedzam)Dzięki tym którzy doczytali do końca^^.