wtorek, 13 października 2015

Dzień Edukacji Narodowej

 Każda szkoła obchodzi ten dzień inaczej. Jedni mają wolne, drudzy przynoszą kwiaty, a w Liceum Hetalii wszystko toczy się własnym rytmem. Do czasu...

- Feliks nie wygłupiaj się - jęknął Litwa, patrząc na Feliksa stojącego przed pokojem nauczycielskim. Sam nie widział dlaczego tu za nim przylazł, ale jedno było pewne, z pomysłów Polaka nie mogło wyniknąć nic dobrego, a już szczególnie wtedy, gdy mieszano w to szanowną kadrę nauczycielską.
- Ale ty jesteś głupi Toris. W moim kraju zawsze daje się czekoladki na dzień nauczyciela. A tak się składa, że właśnie dzisiaj jest tam obchodzony. Weź się nie pogrążaj co - burknął blondyn, spoglądając na Litwina kątem oka. - W ogóle to cię tu nie zapraszałem, możesz iść.
- Nie mówię o czekoladkach. Możesz je nawet w kościele rozdawać. Odłóż tylko te kubki - poprosił, wskazując na cztery parujące herbaty, które dzierżył w rękach blondyn.
Taurys modlił się w duchu, aby Polak dał radę je utrzymać, bo sądząc po jego trzęsących się rękach, robił to resztkami sił i dobrej, w jego mniemaniu, woli.
- Daj spokój. Lepiej zapukaj, bo ja nie mam jak - powiedział, odwracając się do Litwina.
Wtedy właśnie nastąpił punkt przełomowy całego planu. Nauczyciele, a raczej nauczyciel geografii, wcale nie potrzebowali interwencji Taurysa, aby otworzyć drzwi i wyjść na korytarz. Z tą różnicą, że drzwi otworzyły, ale zamiast na korytarz biedny, nieświadomy czyhającego niebezpieczeństwa nauczyciel wszedł na zaskoczonego nagłym opuszczeniem gabinetu, Feliksa. Gorąca zawartość kubków, wylądowała na białej, flanelowej koszuli geografa oraz na czarnej bluzie Łukasiewicza.
Na reakcję blondyna nie trzeba było długo czekać. Feliks wypuścił z rąk kubki, które upadły z głośnym trzaskiem na ziemię, złapał Litwina za rękaw bluzki i rzucił się pędem po korytarzu, oby jak najdalej od pokoju nauczycielskiego.
- Mówiłem ci, że to kiepski pomysł - mruknął blondyn, odklejając z cichym syknięciem przemoczone ubrania od ciała. Najgorsze było to, że geografia miała być ich kolejną lekcją.  Litwin warknął coś w swoim języku pod nosem i odwrócił się plecami do Polaka z zamiarem pozostawienia go samemu sobie w tej ciężkiej sytuacji. Jednak nie odszedł daleko, bo poczuł szarpnięcie do tyłu.
-Czego jeszcze chcesz? W ogóle to nie mam pojęcia po jakie licho z tobą tam polazłem, ty zawsze musisz wszystko spartolić Feliks! - zdenerwował się Litwin.
Polak spojrzał na niego ze smutkiem.
- Przepraszam. Nie miało tak wyjść - powiedział skruszonym głosem, po czym ożywił się. - Teraz chodź - zakomenderował i pociągnął za sobą Litwina. Ten chcąc nie chcąc, nie stawiając oporu ruszył za nim. Mimo że cały czas wmawiał sobie, że nienawidzi Polaka, coś go przy blondynie zawsze trzymało.
Taurys westchnął głośno.
- To gdzie teraz idziemy? - zapytał zrezygnowanym tonem.
Feliks przystanął i zamyślił się. Po krótkiej chwili uniósł rękę, w której wciąż trzymał dwa opakowania czekoladek.
- Do kościoła Toris. Do kościoła.

                                                    ~♣~♣~♣~

Hej~ Dawno mnie tu nie było. Tekst sprawdzałam, ale mogą być błędy. Samemu trudno wyłapać takie rzeczy ;-; 
U mnie w szkole, jako że jutro mamy wolne, mieliśmy dzisiaj dość ciekawy apel i skrócone lekcje. Oczywiście po przekupieniu nauczycieli czekoladkami i kwiatami, odwołano nam też " niezapowiedziane" zapowiedziane kartkówki.
A jak wy świętowaliście ten dzień?
Chciałam wam jeszcze serdecznie podziękować za to, że ktoś miał czas, aby tu jeszcze wpaść. Jak zobaczyłam licznik wejść to mi aż kopara opadła. Dziękuję wam z całego serca~

*uwaga autoreklama*
Chciałam jeszcze serdecznie zaprosić na mojego Wattpada osoby zainteresowane tematem Władcy Pierścieni (i nie tylko) oraz tych, którzy chcą poczytać coś niekoniecznie poważnego ~ 
*koniec autoreklamy*

Pozdrawiam z Zasiedmiogórogrodu~

niedziela, 18 stycznia 2015

 Hej! Dawno mnie tu nie było. Przepraszam wszystkich, którzy może czekali na dalszą część mojego opowiadania. Postanowiłam je zostawić. Na amen. Sądzę, że kompletnie mi nie wyszło. Całkowicie minęło się z moimi zamiarami co do niego. Jednak pracuję nad drugim opowiadaniem o identycznej tematyce, tylko tym razem mam nadzieję, że choć trochę mi wyjdzie. Nie wiem kiedy dokładnie zacznę je tu wstawiać. Mam mało czasu, z moją weną bywa różnie i nie chcę rzucać się w ogień tak jak za pierwszym razem. Dziękuję wszystkim, którzy przez cały czas odwiedzali mojego bloga i przeczytali to opowiadanie~ No nic, nie powiem żegnajcie, ale do zobaczenia w bliskiej, mam nadzieję przyszłości!~

Pozdrawiam, zza gór, zza lasów i zza rzek!~