Obudził go zapach stęchlizny.Polska otworzył oczy.Stało nad nim dwóch szepczących coś do siebie ludzi.
Gdy zobaczyli, że chłopak obudził się umilkli.Feliks podniósł się i oparł o ścianę.Ludzie ci okazali się żołnierzami.
-Kim jesteś?!-zapytał pierwszy.
-I jak się tu znalazłeś?!-dokończył drugi.
Łukasiewicz popatrzył na mężczyzn.Widać było że nie byli przyjacielsko nastawieni.
-J-j-ja m-mam na i-imię Polska!-powiedział, wiedząc, że zdradzanie swojego prawdziwego imienia podczas wojny nie było by najlepszym pomysłem.Żołnierze cofnęli się.Popatrzyli na siebie zaskoczeni.
-Przepraszamy pana!-zaczął jeden z żołnierzy
-Nie miał pan munduru ani nic co by świadczyło,że nie jesteś wrogiem-usprawiedliwił się drugi.
Pomogli blondynowi wstać i zaczęli go oprowadzać po bazie.Było tu wielu rannych i głodnych ludzi.
-To skutki wojny.-oznajmił smutnym głosem żołnierz-A tak w ogóle to my się jeszcze nie znamy.Mam na imię Marek.
-A ja Edward-powiedział drugi.
-Miło mi was poznać-uśmiechnął się Polska
Szli jeszcze jakiś czas, aż w końcu doszli do jakiegoś pokoju.Weszli do środka.Na fotelu siedział mężczyzna w średnim wieku.Na widok żołnierzy stanął.
-Panie generale to ten chłopak-powiedział Marek
-Mówi, że jest Polską!-krzyknął Edward
-Dobrze!Odmaszerować!-rozkazał.
Kiedy za żołnierzami zamknęły się drzwi generał zwrócił się do Feliksa.
-Jak masz na imię?-zapytał spokojnie.
-Polska-odpowiedział blondyn.
-A jak udowodnisz, że jesteś krajem za, który tylu ludzi już zginęło?-zapytał jeszcze raz mężczyzna.
Feliks się zmieszał.To była prawda tylu ludzi ginie za niego.On sam nie wiedział jednak jak udowodnić,że to on.Generał widząc zmieszanie chłopaka uśmiechnął się.
-A więc nie umiesz tego udowodnić.-zaśmiał się-Chcesz walczyć dla naszej armi?-zapytał
Feliks pokiwał głową.
-A więc idź do żołnierzy, aby dali ci jakiś mundur.Odmaszerować!-krzyknął na zakończenie generał.
-Tak jest!-krzyknął Feliks i opuścił pomieszczenie.
Za drzwiami stali Edward i Marek, którzy zdawali się słyszeć całą rozmowę.
-Nie martw się my ci wierzymy-powiedział Edward
-Dziękuje.-uśmiechnął się blondyn.
-Teraz chodź damy ci mundur.-powiedział Marek
Żołnierz podszedł do szafy i wyciągnął stary mundur, po czym wręczył go chłopakowi.
Wyglądał identycznie jak ten(mundur), który miał w domu.
-Dziękuje!-powiedział koleiny raz chłopak.
-Nie masz za co dziękować.Weź jeszcze broń-powiedział Edward
Polska popatrzył na swoich nowych przyjaciół.Widać było,że Marek jest młodszy od Edwarda i mniej doświadczony.Miał brązowe włosy i niebieskie oczy,Edward natomiast twarz miał już zmęczoną choć także był młody.Miał czarne włosy i brązowe oczy.
-Dobra teraz zaprowadzimy cię do reszty.-powiedział Marek
Żołnierze zaprowadzili go do swoich kompanów.
-Hej słuchajcie to jest Polska!-krzyknął Marek
Oczy wszystkich żołnierzy skierowały się na chłopaka.
-Naprawdę?-zapytali żołnierze na raz.
-Yhmmm...-przytaknął Edward
Jednak szczęście żołnierzy nie trwało zbyt długo.chwile później zjawił się generał.
-Niemieccy żołnierze się zbliżają!Do boju!-krzyknął
Żołnierze wybiegli z bazy a za nimi Polska....
_________________________________________________________________________________
Sorry, że tak długo nie pisałam, ale czasu nie miałam, a potem komputer się zepsuł i w ogóle.
Dziękuje tym którzy doczytali rozdział do końca i jeszcze wchodzą na mojego bloga^^
pozdrawiam Iruchi
PS.Przepraszam, że tak krótko.
Polska obudził się w jakimś pomieszczeniu.Nic nie pamiętał.Nagle jakby go coś uderzyło w głowe. Wszystko sobie przypomniał.Jak Rosja mógł zrobić coś tak podłego.Zdradził go(proszę tylko bez skojarzeń).Przecież byli....Achh.....nieważne.Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się i stanęła w nich postać o której blondyn przed chwilą myślał.Na jego twarzy było widać jak zawsze uśmiech.
-Cześć!!!Dawno się niewidzieliśmy-powiedział
Jednak Polska nie miał ochoty odpowiadać.Patrzył tylko z wyrzutem i pogardą na starsze państwo.
Rosja jednak zdawał się tego nie zauważać i uśmiechał się dalej.
-Jeśli będziesz mnie słuchał to nic ci się nie stanie.-powiedział znowu-Przyłącz się do matki Rosji..
Polska popatrzył na niego z odrazą.Nie miał zamiaru przyłączać się do do Rosji a raczej do Związku Radzieckiego jak kazał się od niedawna nazywać.
-To jak będzie?-zapytał wesoło Ivan.
-Nie...-powiedział cicho Feliks
-Czyli tak chcesz się bawić?-ton głosu Rosji zmienił się nagle.Chłopak podszedł do blondyna, chwycił go za szyje i pociągnął do góry.
-Chciałem dać ci wybór, ale widze że po dobroci tego nie załatwimy.-powiedział przez zęby.
Uderzył Feliksa w twarz z pięści.Chłopak wylądował na podłodze ocierając krew.Wszyscy wiedzą, że Polska się łatwo nie poddaje.Tak samo jak jego ludzie.Będzie walczył tak jak zawsze i zwycięży.
Wyprostował się.Jeśli pokaże że się boi to Rosja to wykorzysta.Starał się też unikać ciosów Iwana który latał jak obłąkany po pokoju z kranem(który Bóg jeden wie skąd wziął).No, ale w końcu ostatecznie udało się Związkowi Radzieckiemu dorwać Polske.Tak więc teraz Feliks leżał na podłodze zwijając się z bólu, a Iwan stał nad nim śmiejąc się.Chwycił chłopaka za kołnierz i ciągnął za sobą przez korytarze.
-,,Gdzie my jesteśmy``?-pomyślał Polska rozglądając się po ścianach.
Rosja rzucił młodsze państwo pod ścianę i podszedł do telefonu, który wisiał na ścianie.
Blondyn popatrzył na bok i zobaczył drzwi.Niewiele myśląc rzucił się ostatkami sił do ucieczki.
Nim fioletowooki zorientował się Feliks, był już na dworze.Biegł przez jakiś las.Co jakiś czas patrzył za siebie.Na początku widział tam wściekłego Ivana, ale później go zgubił.Teraz wiedział że wojna zaczęła się na dobre.Na wojnie nikt nie powinien znać jego imienia.Chciał znależć Polaków i pomóc im, ale nie wiedział gdzie jest.Biegł jak szybko mógł lecz po jakimś czasie nogi zaczęły odmawiać mu posłuszeństwa.Upadł na ziemie.Dopiero teraz, gdy śnieg zaczął przybierać szkarłatny kolor, zauważył że krwawi.Rozejrzał sie do okoła.Było ciemno.
-,,I co teraz``-pomyślał .
Jeszcze raz rozejrzał się w poszukiwaniu pomocy.Nagle usłyszał szum wody.Próbował wstać, ale nie mógł.
Zaczął się czołgać w tamtą stronę.Po jakimś czasie doczołgał się do niewielkiego strumyka.Obmył ostrożnie ramy i usiadł pod pobliskim drzewem.Jak Rosja mógł zrobić coś takiego?Przecież byli...............braćmi.
Przed oczami zaczęło robić mu się ciemno.Nagle zobaczył przed sobą światło.Patrzył chwile w tamtą stronę.
Nagle poczuł się strasznie senny i upadł zmęczony na trawę.
_________________________________________________________________________________
Sorry że tak krótko, ale jakoś siły nie mam żeby się rozpisywać.Tak nie pomyliłam się w tym opowiadaniu Feliks i Ivan są braćmi jeśli się nie podoba to przepraszam.Pozdrawiam Iruchi