poniedziałek, 14 stycznia 2013

No i zaczynają się kłopoty.

-Ale dobre!-powiedział Prusak jedząc kanapkę.
Był piękny dzień i przyjaciele siedzieli na łące robiąc piknik.
-Nie jedz z pełną buzią!-krzyknęła Węgry uderzając chłopaka patelnią w głowę.
-Ała!-jęknął Prusy
Przyjaciel kłócących się państw zaczęli się śmiać.
-Dobra,przestańcie!-zaśmiał się Polska, próbując rozdzielić przyjaciół.
Erzbest puściła Gilberta, którego ciągnęła za włosy i cała piątka zaczęła się śmiać.
-Może chodźmy do domu, tu jest za gorąco-zaproponował Prusy
-Dobra!-krzyknęli przyjaciele i zaczęli się ścigać kto pierwszy.
Tylko Szwajcaria szedł z tyłu mówiąc że ta zabawa jest dziecinna i że on nie zamierza się ścigać.
Polska zatrzymał się w drzwiach.
-Ja pójdę jeszcze do stajni na chwile.Ok?-zapytał.
-Jasne!-krzyknęła Węgry
Blondyn szybko pobiegł do swoich koni.Zawsze gdy patrzył na ich wesołe mordki robił się nie wiadomo
czemu strasznie szczęśliwy.Jego ulubionym koniem, był Karin.Koń ten, miał już swoje lata i nie jedną
wojnę przeżył.Był on srebrzysto białego koloru, jego oczy błyszczały i widać było w nich chęć do życia.
Był najlepszym przyjacielem Polski.Feliks zawsze, nawet w najtrudniejszych chwilach mógł na niego liczyć.
Ten koń wyciągnął go z niejednej opresji.Chłopak podbiegł do zwierzęcia i zaczął go głaskać po nosie.
-Jak tam u Ciebie stary przyjacielu?-zaśmiał się Polska
Koń pomachał państwu na znak, że u niego w porządku.
-To się ciesze!-krzyknął Łukasiewicz i pobiegł po wiadro na wodę.
Nalanie koniom wody zajęło, mu pół godziny, aż w końcu zakończył tą iście ciekawą czynność.
Po skończeniu pobiegł do domu. Otworzył drzwi i....



-Aaaaa....Zabierz go!-Gilbert wydzierał się na cały dom.
-Daj spokój Gilbert.Złaź z tam tąd-krzyczała na niego Węgry.
-Nie! Zabierz go!-nie dał się przekonać Prusy.
Polska szybko pobiegł do pokoju i ...Ten widok rozbawił go do łez.
Na stole w pokoju siedział jego orzeł-Fenek, a za to Gilbert siedział na szafie.
Ptak na widok Polski zleciał z mebla i usiadł mu na ramieniu.Dopiero po jakiś czasie udało się ściągnąć Prusy z szafy.Przyjaciele zaczęli śmiać się z chłopaka.
-Ale miałeś stracha!-śmiała się Węgry.
-Wcale nie!-bronił się Prusak.
-A wcale, że tak-krzyknęła Liechtenstein.
-Nie!Ja tylko broniłem przyjaciela!-powiedział wskazując na żółtą kulkę na głowie.
Polska spojrzał na Fenka, który tą sytuacją był wyraźnie rozbawiony.
-No wiesz.-powiedział Polska do ptaka-Żeby ludzi straszyć.
Ptak zaczął udawać, że z tą sprawą nie ma nic wspólnego.
Przyjaciele zaczęli się śmiać(nawet Prusy) i usiedli na fotelach.
-No dobra, to co robimy na obiad?-zapytała Węgry
-Żurek!-krzyknął Polska.
-No dobrze.-zaśmiała się Węgry i weszła do kuchni.
-To ja też pójdę-powiedziała Lili i pobiegła za przyjaciółką.
-No wiesz, ale jak można się bać Fenka?-zapytał polska Prus gładząc ptaka po głowie.
-Ja się nie bałem!-krzyknął Gilbert.-On chce zjeść Gilbirta!
-Wcale nie!Prawda?-zapytał Polska orła.
Ptak, przecząco pokręcił głową.
-No widzisz.-zaśmiał się Lukasiewicz.
-Ta akurat!On tylko udaje!-krzyknął Prusy.
-No dobrze uspokójcie się.-powiedział Szwajcaria.
Przyjaciele przytaknęli.



-Obiad na stole!-krzyknęła Węgry zapraszając do jadalni.
Prusy i Polska zerwali się z miejsca, a Vash szedł za nimi bucząc coś pod nosem.
-Pycha!Żurek!-krzyknął Feliks zajmując miejsce przy stole.
Chłopak, chciał zabrać się do jedzenia, gdy spojrzał na Fenka.
-Lili.Mogła byś mi podać jakąś filiżankę?-zapytał przyjaciółki
-Jasne!-odpowiedziała dziewczyna i podała filiżankę Polsce.
Feliks nabrał do szklanki trochę zupy i dał Fenkowi.
-No, teraz jak już wszyscy mają, to możemy jeść!-powiedziała Węgry.
Po obiedzie przyjaciele usiedli w salonie i zaczęli opowiadać żarty.
-Acha!A co do obiadu to był totalnie przepyszny dziewczyny.-powiedział Polska.
-Dziękujemy!-powiedziały równocześnie przyjaciółki.
-Nie ma za co!-zaśmiał się blondyn.
-No to co będziemy teraz robić?-zapytał Prusy przyjaciół.
Wszyscy zaczęli się zastanawiać, co mogli by robić.Aż w końcu wpadli na pomysł, aby pójść nad rzekę.
Zapakowali ręczniki, koc i poszli nad wodę. Zabawa skończyła się na tym, że Gilbert miał guza na głowie,
polska siniaki na nogach, a Szwajcaria był cały podrapany(lepiej nie pytać co się tam działo).
Po drodze do domu dziewczyny zbierały kwiaty.Na łąkach polski było ich wiele, pięknych i kolorowych(oczywiście kwiatów).Gdy doszli na miejsce stanęli w miejscu jak sparaliżowani.To co zobaczyli
przeraziło ich.Dom Polski był w ruinie.Chłopak padł na kolana, a do oczu zaczęły zaczęły napływać mu łzy. 
-Kto to zrobił?-zapytał cicho i wyprostował się.
Nagle w krzakach, coś się poruszyło.Państwa nie zdążyły, nawet odwrócić się, gdy ktoś założył im na głowy worki.
-Zabierzcie ich!-krzyknął jakiś głos.
Głos ten był dla państw znajomy.Polska przez dziurę w worku, zobaczył twarz.Twarz tą znał i to bardzo dobrze.Człowiek ten uśmiechał się w szyderczy sposób.Była to ostatnia osoba jaką Polska chciał zobaczyć.
Niemcy........
                _______________________________________________________________

Mam nadzieje,że rozdział się spodobał.Jeśli znajdziecie błędy proszę piszcie.
A dla wszystkich którzy przeczytali i wchodzą na mojego bloga wielkie pozdrowienia od
naszej całej ekipy.
Polska:I ode mnie!
Tak od ciebie też.
Prusy:A ja?
No tak.A więc jak powiedziałam od całej ekipy.*patrzy złym wzrokiem na Prusy*

No i jeszcze obrazki.

I jak są ferie to jest też....


2 komentarze: