Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych Hetalią do dołączenia do forum pbf związanym z tym tytułem!
Wielki dom skrywa w sobie mroczne sekrety. Kto ich tu sprowadził? Dlaczego? Kim są dziwny dzieciak i towarzyszący mu kot? Aby poznać odpowiedzi musicie wgłębić się w tę historię i tylko od was zależy jaki przybierze koniec. Ale uważajcie, ściany mają uszy...
http://insane-hetalia.forumpolish.com/
Wciel się w jedną ze swoich ulubionych postaci, albo stwórz całkiem nową!
Zapewniamy miłe towarzystwo, fajną zabawę i darmowe jedzenie ( jak ktoś sobie weźmie )!
Hetalia Opowiadania
Ciekawe co by było, gdyby świat przedstawiony w Hetalii istniał naprawdę. Zapewne było by to zabawne i ciekawe. Jednak historia nie zawsze była taka łaskawa. Trochę żartem, trochę serio: opowiadania z Hetalii.
środa, 27 lipca 2016
wtorek, 13 października 2015
Dzień Edukacji Narodowej
Każda szkoła obchodzi ten dzień inaczej. Jedni mają wolne, drudzy przynoszą kwiaty, a w Liceum Hetalii wszystko toczy się własnym rytmem. Do czasu...
- Feliks nie wygłupiaj się - jęknął Litwa, patrząc na Feliksa stojącego przed pokojem nauczycielskim. Sam nie widział dlaczego tu za nim przylazł, ale jedno było pewne, z pomysłów Polaka nie mogło wyniknąć nic dobrego, a już szczególnie wtedy, gdy mieszano w to szanowną kadrę nauczycielską.
- Ale ty jesteś głupi Toris. W moim kraju zawsze daje się czekoladki na dzień nauczyciela. A tak się składa, że właśnie dzisiaj jest tam obchodzony. Weź się nie pogrążaj co - burknął blondyn, spoglądając na Litwina kątem oka. - W ogóle to cię tu nie zapraszałem, możesz iść.
- Nie mówię o czekoladkach. Możesz je nawet w kościele rozdawać. Odłóż tylko te kubki - poprosił, wskazując na cztery parujące herbaty, które dzierżył w rękach blondyn.
Taurys modlił się w duchu, aby Polak dał radę je utrzymać, bo sądząc po jego trzęsących się rękach, robił to resztkami sił i dobrej, w jego mniemaniu, woli.
- Daj spokój. Lepiej zapukaj, bo ja nie mam jak - powiedział, odwracając się do Litwina.
Wtedy właśnie nastąpił punkt przełomowy całego planu. Nauczyciele, a raczej nauczyciel geografii, wcale nie potrzebowali interwencji Taurysa, aby otworzyć drzwi i wyjść na korytarz. Z tą różnicą, że drzwi otworzyły, ale zamiast na korytarz biedny, nieświadomy czyhającego niebezpieczeństwa nauczyciel wszedł na zaskoczonego nagłym opuszczeniem gabinetu, Feliksa. Gorąca zawartość kubków, wylądowała na białej, flanelowej koszuli geografa oraz na czarnej bluzie Łukasiewicza.
Na reakcję blondyna nie trzeba było długo czekać. Feliks wypuścił z rąk kubki, które upadły z głośnym trzaskiem na ziemię, złapał Litwina za rękaw bluzki i rzucił się pędem po korytarzu, oby jak najdalej od pokoju nauczycielskiego.
- Mówiłem ci, że to kiepski pomysł - mruknął blondyn, odklejając z cichym syknięciem przemoczone ubrania od ciała. Najgorsze było to, że geografia miała być ich kolejną lekcją. Litwin warknął coś w swoim języku pod nosem i odwrócił się plecami do Polaka z zamiarem pozostawienia go samemu sobie w tej ciężkiej sytuacji. Jednak nie odszedł daleko, bo poczuł szarpnięcie do tyłu.
-Czego jeszcze chcesz? W ogóle to nie mam pojęcia po jakie licho z tobą tam polazłem, ty zawsze musisz wszystko spartolić Feliks! - zdenerwował się Litwin.
Polak spojrzał na niego ze smutkiem.
- Przepraszam. Nie miało tak wyjść - powiedział skruszonym głosem, po czym ożywił się. - Teraz chodź - zakomenderował i pociągnął za sobą Litwina. Ten chcąc nie chcąc, nie stawiając oporu ruszył za nim. Mimo że cały czas wmawiał sobie, że nienawidzi Polaka, coś go przy blondynie zawsze trzymało.
Taurys westchnął głośno.
- To gdzie teraz idziemy? - zapytał zrezygnowanym tonem.
Feliks przystanął i zamyślił się. Po krótkiej chwili uniósł rękę, w której wciąż trzymał dwa opakowania czekoladek.
- Do kościoła Toris. Do kościoła.
~♣~♣~♣~
Hej~ Dawno mnie tu nie było. Tekst sprawdzałam, ale mogą być błędy. Samemu trudno wyłapać takie rzeczy ;-;
U mnie w szkole, jako że jutro mamy wolne, mieliśmy dzisiaj dość ciekawy apel i skrócone lekcje. Oczywiście po przekupieniu nauczycieli czekoladkami i kwiatami, odwołano nam też " niezapowiedziane" zapowiedziane kartkówki.
A jak wy świętowaliście ten dzień?
Chciałam wam jeszcze serdecznie podziękować za to, że ktoś miał czas, aby tu jeszcze wpaść. Jak zobaczyłam licznik wejść to mi aż kopara opadła. Dziękuję wam z całego serca~
*uwaga autoreklama*
Chciałam jeszcze serdecznie zaprosić na mojego Wattpada osoby zainteresowane tematem Władcy Pierścieni (i nie tylko) oraz tych, którzy chcą poczytać coś niekoniecznie poważnego ~
*koniec autoreklamy*
Pozdrawiam z Zasiedmiogórogrodu~
- Feliks nie wygłupiaj się - jęknął Litwa, patrząc na Feliksa stojącego przed pokojem nauczycielskim. Sam nie widział dlaczego tu za nim przylazł, ale jedno było pewne, z pomysłów Polaka nie mogło wyniknąć nic dobrego, a już szczególnie wtedy, gdy mieszano w to szanowną kadrę nauczycielską.
- Ale ty jesteś głupi Toris. W moim kraju zawsze daje się czekoladki na dzień nauczyciela. A tak się składa, że właśnie dzisiaj jest tam obchodzony. Weź się nie pogrążaj co - burknął blondyn, spoglądając na Litwina kątem oka. - W ogóle to cię tu nie zapraszałem, możesz iść.
- Nie mówię o czekoladkach. Możesz je nawet w kościele rozdawać. Odłóż tylko te kubki - poprosił, wskazując na cztery parujące herbaty, które dzierżył w rękach blondyn.
Taurys modlił się w duchu, aby Polak dał radę je utrzymać, bo sądząc po jego trzęsących się rękach, robił to resztkami sił i dobrej, w jego mniemaniu, woli.
- Daj spokój. Lepiej zapukaj, bo ja nie mam jak - powiedział, odwracając się do Litwina.
Wtedy właśnie nastąpił punkt przełomowy całego planu. Nauczyciele, a raczej nauczyciel geografii, wcale nie potrzebowali interwencji Taurysa, aby otworzyć drzwi i wyjść na korytarz. Z tą różnicą, że drzwi otworzyły, ale zamiast na korytarz biedny, nieświadomy czyhającego niebezpieczeństwa nauczyciel wszedł na zaskoczonego nagłym opuszczeniem gabinetu, Feliksa. Gorąca zawartość kubków, wylądowała na białej, flanelowej koszuli geografa oraz na czarnej bluzie Łukasiewicza.
Na reakcję blondyna nie trzeba było długo czekać. Feliks wypuścił z rąk kubki, które upadły z głośnym trzaskiem na ziemię, złapał Litwina za rękaw bluzki i rzucił się pędem po korytarzu, oby jak najdalej od pokoju nauczycielskiego.
- Mówiłem ci, że to kiepski pomysł - mruknął blondyn, odklejając z cichym syknięciem przemoczone ubrania od ciała. Najgorsze było to, że geografia miała być ich kolejną lekcją. Litwin warknął coś w swoim języku pod nosem i odwrócił się plecami do Polaka z zamiarem pozostawienia go samemu sobie w tej ciężkiej sytuacji. Jednak nie odszedł daleko, bo poczuł szarpnięcie do tyłu.
-Czego jeszcze chcesz? W ogóle to nie mam pojęcia po jakie licho z tobą tam polazłem, ty zawsze musisz wszystko spartolić Feliks! - zdenerwował się Litwin.
Polak spojrzał na niego ze smutkiem.
- Przepraszam. Nie miało tak wyjść - powiedział skruszonym głosem, po czym ożywił się. - Teraz chodź - zakomenderował i pociągnął za sobą Litwina. Ten chcąc nie chcąc, nie stawiając oporu ruszył za nim. Mimo że cały czas wmawiał sobie, że nienawidzi Polaka, coś go przy blondynie zawsze trzymało.
Taurys westchnął głośno.
- To gdzie teraz idziemy? - zapytał zrezygnowanym tonem.
Feliks przystanął i zamyślił się. Po krótkiej chwili uniósł rękę, w której wciąż trzymał dwa opakowania czekoladek.
- Do kościoła Toris. Do kościoła.
~♣~♣~♣~
Hej~ Dawno mnie tu nie było. Tekst sprawdzałam, ale mogą być błędy. Samemu trudno wyłapać takie rzeczy ;-;
U mnie w szkole, jako że jutro mamy wolne, mieliśmy dzisiaj dość ciekawy apel i skrócone lekcje. Oczywiście po przekupieniu nauczycieli czekoladkami i kwiatami, odwołano nam też " niezapowiedziane" zapowiedziane kartkówki.
A jak wy świętowaliście ten dzień?
Chciałam wam jeszcze serdecznie podziękować za to, że ktoś miał czas, aby tu jeszcze wpaść. Jak zobaczyłam licznik wejść to mi aż kopara opadła. Dziękuję wam z całego serca~
*uwaga autoreklama*
Chciałam jeszcze serdecznie zaprosić na mojego Wattpada osoby zainteresowane tematem Władcy Pierścieni (i nie tylko) oraz tych, którzy chcą poczytać coś niekoniecznie poważnego ~
*koniec autoreklamy*
Pozdrawiam z Zasiedmiogórogrodu~
niedziela, 18 stycznia 2015
Hej! Dawno mnie tu nie było. Przepraszam wszystkich, którzy może czekali na dalszą część mojego opowiadania. Postanowiłam je zostawić. Na amen. Sądzę, że kompletnie mi nie wyszło. Całkowicie minęło się z moimi zamiarami co do niego. Jednak pracuję nad drugim opowiadaniem o identycznej tematyce, tylko tym razem mam nadzieję, że choć trochę mi wyjdzie. Nie wiem kiedy dokładnie zacznę je tu wstawiać. Mam mało czasu, z moją weną bywa różnie i nie chcę rzucać się w ogień tak jak za pierwszym razem. Dziękuję wszystkim, którzy przez cały czas odwiedzali mojego bloga i przeczytali to opowiadanie~ No nic, nie powiem żegnajcie, ale do zobaczenia w bliskiej, mam nadzieję przyszłości!~
Pozdrawiam, zza gór, zza lasów i zza rzek!~
Pozdrawiam, zza gór, zza lasów i zza rzek!~
niedziela, 23 lutego 2014
Rozdział X + Libster Blog Awards~
Polska wybiegł z kryjówki za żołnierzami. Gdy stanęli już w centrum ostrzału wszyscy Polacy schowali się za drzewami i skałami. Było gorzej niż blondynowi mogło się na początku wydawać. W jednej chwili jego nienawiść do Niemca wzrosła do maximum, to samo zresztą tyczyło się Rosji. Nienawidził drani... Znowu wojna, znowu będą ginąć niewinni ludzie. Feliks popatrzył na broń w ręku i westchnął cicho. Nie chciał nikogo zabijać... Nagle tuż koło ucha blondyna przeleciał pocisk, trafiając w żołnierza ukrytego niedaleko niego. Polska patrzył jak ciało mężczyzny bezwładnie opada na ziemię. W jednej sekundzie poczuł jakby pękało mu serce, a jego oczy zrobiły się przeraźliwie puste. Jeszcze przed chwilą nie chciał nikogo zabijać, a już w tym momencie liczyła się dla niego tylko zemsta. Polska chwycił mocniej karabin i oddał pierwszy strzał w kierunku wroga. teraz już nie było odwrotu...była wojna. Blondynowi zdawało się, że ludzi wroga było coraz więcej, ale Polscy żołnierze dzielnie odpierali atak. Feliks przestał liczyć ilu ludzi zabił. Ważni byli dla niego tylko to aby jego mieszkańcy byli bezpieczni, a ich poświęcenie nie było daremne.Czas zaczął ciągnąć się w nieskończoność, lecz tym razem szczęście było po stronie polskich rebeliantów. W końcu udało im się odeprzeć atak wroga i Polacy mogli spokojnie wrócić do kryjówki.
~~~
Feliks znalazł się w kryjówce jako ostatni. Podszedł chwiejnym krokiem do ściany, po czym podciągnął nogi pod brodę i schował w nich głowę, oplatając nogi rękami.Stracili dużo ludzi, chociaż wróg poniósł większe straty. Do uszu blondyna dochodził płacz kobiet i dzieci. To było straszne. Ludzi którzy jeszcze niedawno rozmawiali z tobą, śmiali się z twoich żartów, uśmiechali się...Teraz leżą bez ruchu oddane w ręce Boga. To jest właśnie wojna. Ofiary, ofiary i jeszcze raz ofiary. Feliks podniósł głowę i rozejrzał się wokoło. Ludzi w kryjówce było co najmniej o połowę mniej niż przed walką. Uwagę blondyna przykuł mały tłumek. Wstał powoli i poszedł w stronę zbiorowiska. To co zobaczył na chwilę odebrało mu dech. Na prowizorycznym łóżku leżał Edward. Ten sam z którego blondynowi było dane niedawno poznać. Leżał cały we krwi pocieszając płaczącą u jego boku. Pod Feliksem znowu ugięły się nogi. Podszedł niepewnym krokiem do łóżka i uklęknął przy nim.
- Proszę...Nie umieraj...-szepnął cicho blondyn. Edward popatrzył na chłopaka i uśmiechnął się smutno, po czym resztką sił położył dłoń na jego ramieniu.
- Mój czas dobiega już końca. Lecz godnie przeżyłem swój czas na ziemi. -powiedział Edward cichym głosem i nagle zachłysnął się krwią - Zaszczytem było walczyć dla ciebie...- wypowiedział ostatnie słowa po czym ręka spoczywająca na ramieniu Feliksa opadła bezwładnie na dół. Chłopak po czół jak stanęło mu na chwilę serce. Już nie dobiegał do jego uszu histeryczny płacz żony Edwarda. Już nie zwracał uwagi na to co się wokoło dzieje. Ogarnęła go ciemność. Ciągle nie mógł pojąć, że trwa wojna, że od teraz będą ginąć niewinni ludzie. Ginąć...za niego. Nagle wszystko się rozjaśniło i znowu był myślami w kryjówce rebeliantów. Położył dłoń na ramieniu kobiety, uśmiechnął się pocieszająco po czym wstał rozglądając się po bazie. Chłopak podszedł do medyków, proponując im swoją pomoc przy rannych.
Zrozumiał...
~~~
Polska przez cały czas miał ręce pełne roboty. Pomagał sanitariuszom w opatrywaniu rannych i wynoszeniu ciał. Za każdym razem gdy patrzył na rannego człowieka, od nowa pękało mu serce, ale nie chciał tego pokazać innym, musiał udowodnić, że jest silny. Teraz obwiązywał bandażem rany Marka na rękach.
- Cóż za zaszczyt mnie spotkał, żeby sam Polska mi ręce bandażował. -zaśmiał się żołnierz.Po tych słowach Feliks uśmiechnął się pod nosem. Tego im wszystkim było trzeba, trochę humoru. Jednak to była wojna, a na takiej trudno o jakie kolwiek poczucie humoru.
- Totalnie żaden zaszczyt. -powiedział ze słabym uśmiechem blondyn, nie przerywając swojego zajęcia. Marek przypatrywał mu się skupiony.
-Ile zamierzasz tu jeszcze zostać? - zapytał po chwili z powagą w głosie. Feliks przyjrzał mu się zaskoczony. Nie pomyślał o tym, ale to przecież było oczywiste, iż nie mógł tu zostać. Musiał pomagać innym.
-Jak najszybciej. -odpowiedział po chwili blondyn kończąc przerwaną czynność. - Opuszczę to miejsce rano.- Dopowiedział Feliks, dobrze wiedząc, że w nocy niebezpiecznie ruszać samemu w jaką kolwiek podróż, jeśli można to tak nazwać. Jego przyjaciele pewnie są teraz u siebie. Polskę ciekawiło to co się z nimi dzieje. Może są bezpieczni...a może siedzą gdzieś teraz w więzieniu i są poddawani najróżniejszym torturą. Na tą myśl Feliksem wstrząsnęły dreszcze
-Coś się stało? - zapytał zaniepokojony Marek przyglądając się z uwagą Polsce. Zastanawiało go co taka personifikacja państwa musi czuć w takiej sytuacji.
-Nie, nie. - uśmiechnął się Feliks i wstał, podchodząc ponownie do medyków, czekając aż skończą rozmowę.
-Coś jeszcze mam zrobić?-zapytał, gdy jeden z sanitariuszy odwrócił się do niego.
-Nie. Możesz już odpocząć. -na zmęczonej twarzy medyka pojawił się nikły, wdzięczny uśmiech. Polska stał jeszcze chwilę w miejscu, po czym podszedł do ściany i osunął się po niej na ziemię. Chciał przespać się chociaż przez chwilę. Zasnął szybko, bo gdy tylko zamknął oczy, Morfeusz zabrał chłopaka w swoje objęcia. Jednak nie miał żadnych ładnych snów. Przez cały czas męczyły go koszmary. " Jesteś słaby... Giną przez ciebie niewinni ludzie...Nie powinieneś już dawno istnieć..." Blondyn otworzył oczy i westchnął głęboko. Nie wiedział ile spał, ale postanowił ruszyć już. W tej chwili. Poszedł jeszcze pożegnać się z medykami i już zmierzał do wyjścia gdy usłyszał za sobą znajomy głos.
-Damy radę- odezwał się ktoś pocieszająco. za plecami Feliksa stał Marek uśmiechając się. Blondyn odwzajemnił uśmiech.
-Na pewno. - potwierdził słowa żołnierza i już po chwili szedł przez las, zostawiając kryjówkę za sobą.
___________________________________________________
No i jest! Boziu w końcu odzyskałam komputer i cieszę się jak dziecko, że mogła wstawić ten rozdział. Miałam trochę problemów, bo w końcu dawno nie pisałam. I w sumie nie tylko to, bo napisałam rozdział wcześniej na kartce, lecz została ona użyta do rozpalenia w kominku .-. No cóż...
A tak w ogóle. Koniec igrzysk! Skończyliśmy na 11 miejscu, ale dla mnie i tak wygraliśmy. 4 złote medale, jeden brązowy i jeden srebrny to i tak niesamowity wynik. Brawo dla sportowców! Pssst Ruskie sabotowały olimpiadę xD
I jeszcze jedna sprawa.Dostałam nominację Libster Blog Award. Dziękuję Toshiko-chan~ No to tak...
Moje odpowiedzi:
~~~
Feliks znalazł się w kryjówce jako ostatni. Podszedł chwiejnym krokiem do ściany, po czym podciągnął nogi pod brodę i schował w nich głowę, oplatając nogi rękami.Stracili dużo ludzi, chociaż wróg poniósł większe straty. Do uszu blondyna dochodził płacz kobiet i dzieci. To było straszne. Ludzi którzy jeszcze niedawno rozmawiali z tobą, śmiali się z twoich żartów, uśmiechali się...Teraz leżą bez ruchu oddane w ręce Boga. To jest właśnie wojna. Ofiary, ofiary i jeszcze raz ofiary. Feliks podniósł głowę i rozejrzał się wokoło. Ludzi w kryjówce było co najmniej o połowę mniej niż przed walką. Uwagę blondyna przykuł mały tłumek. Wstał powoli i poszedł w stronę zbiorowiska. To co zobaczył na chwilę odebrało mu dech. Na prowizorycznym łóżku leżał Edward. Ten sam z którego blondynowi było dane niedawno poznać. Leżał cały we krwi pocieszając płaczącą u jego boku. Pod Feliksem znowu ugięły się nogi. Podszedł niepewnym krokiem do łóżka i uklęknął przy nim.
- Proszę...Nie umieraj...-szepnął cicho blondyn. Edward popatrzył na chłopaka i uśmiechnął się smutno, po czym resztką sił położył dłoń na jego ramieniu.
- Mój czas dobiega już końca. Lecz godnie przeżyłem swój czas na ziemi. -powiedział Edward cichym głosem i nagle zachłysnął się krwią - Zaszczytem było walczyć dla ciebie...- wypowiedział ostatnie słowa po czym ręka spoczywająca na ramieniu Feliksa opadła bezwładnie na dół. Chłopak po czół jak stanęło mu na chwilę serce. Już nie dobiegał do jego uszu histeryczny płacz żony Edwarda. Już nie zwracał uwagi na to co się wokoło dzieje. Ogarnęła go ciemność. Ciągle nie mógł pojąć, że trwa wojna, że od teraz będą ginąć niewinni ludzie. Ginąć...za niego. Nagle wszystko się rozjaśniło i znowu był myślami w kryjówce rebeliantów. Położył dłoń na ramieniu kobiety, uśmiechnął się pocieszająco po czym wstał rozglądając się po bazie. Chłopak podszedł do medyków, proponując im swoją pomoc przy rannych.
Zrozumiał...
~~~
Polska przez cały czas miał ręce pełne roboty. Pomagał sanitariuszom w opatrywaniu rannych i wynoszeniu ciał. Za każdym razem gdy patrzył na rannego człowieka, od nowa pękało mu serce, ale nie chciał tego pokazać innym, musiał udowodnić, że jest silny. Teraz obwiązywał bandażem rany Marka na rękach.
- Cóż za zaszczyt mnie spotkał, żeby sam Polska mi ręce bandażował. -zaśmiał się żołnierz.Po tych słowach Feliks uśmiechnął się pod nosem. Tego im wszystkim było trzeba, trochę humoru. Jednak to była wojna, a na takiej trudno o jakie kolwiek poczucie humoru.
- Totalnie żaden zaszczyt. -powiedział ze słabym uśmiechem blondyn, nie przerywając swojego zajęcia. Marek przypatrywał mu się skupiony.
-Ile zamierzasz tu jeszcze zostać? - zapytał po chwili z powagą w głosie. Feliks przyjrzał mu się zaskoczony. Nie pomyślał o tym, ale to przecież było oczywiste, iż nie mógł tu zostać. Musiał pomagać innym.
-Jak najszybciej. -odpowiedział po chwili blondyn kończąc przerwaną czynność. - Opuszczę to miejsce rano.- Dopowiedział Feliks, dobrze wiedząc, że w nocy niebezpiecznie ruszać samemu w jaką kolwiek podróż, jeśli można to tak nazwać. Jego przyjaciele pewnie są teraz u siebie. Polskę ciekawiło to co się z nimi dzieje. Może są bezpieczni...a może siedzą gdzieś teraz w więzieniu i są poddawani najróżniejszym torturą. Na tą myśl Feliksem wstrząsnęły dreszcze
-Coś się stało? - zapytał zaniepokojony Marek przyglądając się z uwagą Polsce. Zastanawiało go co taka personifikacja państwa musi czuć w takiej sytuacji.
-Nie, nie. - uśmiechnął się Feliks i wstał, podchodząc ponownie do medyków, czekając aż skończą rozmowę.
-Coś jeszcze mam zrobić?-zapytał, gdy jeden z sanitariuszy odwrócił się do niego.
-Nie. Możesz już odpocząć. -na zmęczonej twarzy medyka pojawił się nikły, wdzięczny uśmiech. Polska stał jeszcze chwilę w miejscu, po czym podszedł do ściany i osunął się po niej na ziemię. Chciał przespać się chociaż przez chwilę. Zasnął szybko, bo gdy tylko zamknął oczy, Morfeusz zabrał chłopaka w swoje objęcia. Jednak nie miał żadnych ładnych snów. Przez cały czas męczyły go koszmary. " Jesteś słaby... Giną przez ciebie niewinni ludzie...Nie powinieneś już dawno istnieć..." Blondyn otworzył oczy i westchnął głęboko. Nie wiedział ile spał, ale postanowił ruszyć już. W tej chwili. Poszedł jeszcze pożegnać się z medykami i już zmierzał do wyjścia gdy usłyszał za sobą znajomy głos.
-Damy radę- odezwał się ktoś pocieszająco. za plecami Feliksa stał Marek uśmiechając się. Blondyn odwzajemnił uśmiech.
-Na pewno. - potwierdził słowa żołnierza i już po chwili szedł przez las, zostawiając kryjówkę za sobą.
___________________________________________________
No i jest! Boziu w końcu odzyskałam komputer i cieszę się jak dziecko, że mogła wstawić ten rozdział. Miałam trochę problemów, bo w końcu dawno nie pisałam. I w sumie nie tylko to, bo napisałam rozdział wcześniej na kartce, lecz została ona użyta do rozpalenia w kominku .-. No cóż...
A tak w ogóle. Koniec igrzysk! Skończyliśmy na 11 miejscu, ale dla mnie i tak wygraliśmy. 4 złote medale, jeden brązowy i jeden srebrny to i tak niesamowity wynik. Brawo dla sportowców! Pssst Ruskie sabotowały olimpiadę xD
I jeszcze jedna sprawa.Dostałam nominację Libster Blog Award. Dziękuję Toshiko-chan~ No to tak...
Moje odpowiedzi:
1. Jak długo działasz na swoim blogu?
~Um....Jakoś tak 2 lata?
2. Jaki jest twój ulubiony kolor?
~ Lazurowy i fioletowy <3
3. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
~ Lubię dużo piosenek ;-;
4. Jak długo interesujesz się M&A?
~ Będzie z 3 lata~
5. Lubisz rzeczy słodkie czy raczej mroczne?
~Nie lubię rzeczy przesadnie słodkich, raczej mroczne, choć jakoś szczególnie emo nie jestem xD
6. Co sądzisz o Yaoi i Yuri?
~ Yuri to w sumie mi obojętne, a jeszcze do niedawna upierałam się, że yaoistką nie zostanę, jednak zainteresowała mnie ta tematyk i yaoi nawet lubię ^^
7. Jaki Anime najbardziej lubisz?
~ To znacz typ anime, czy tytuł? W sumie nie mam wyznaczonego typu, który lubie oglądać a moje ulubione tytuły to:
-Magi: Labirynth of magic
-Hunter x Hunter
-Hetalia~
- FMA
No i jeszcze kilka ^^
8. Lubisz rysować?
~ A lubię ^^ W wolnych chwilach często rysuję.
9. Jaki jest twój ulubiony typ muzyki?
~Tu tak samo jak w typach anime. Nie mam jednego ustalonego, słucham to co mi do ucha wpadnie. Chociaż interesuje mnie Folk metal i muzyka średniowieczna~
10. Czego najbardziej nie znosisz?
~ Nienawidzę wielu rzecz .-. Ale najbardziej tych wszystkich "fejmów" na ulicach i w szkole .-. Co kogo obchodzi metka na butach czy na dresie? denerwują mnie ludzie którzy ślepo podążają za modą. Nie lubię też jak ludzie nie przyznają się do ojczyzny...Przecież tyle osób za nią ginęło...
11. Masz Rodzeństwo?
~ Mam ^^ Siostrę -.-
To teraz moje pytania...*zaciera ręce*
1. Od kiedy interesujesz się Mangą i Anime?
2. Jakie są twoje ulubione tytuły mang?
3. Lubisz czytać książki?
4. Co cię denerwuje?
5. Jakie lubisz zwierzęta?
6. Twój ulubiony kolor?
7. Czego się boisz?
8. Co cię nakłoniło do pisania bloga?
9. Jaka jest twoja ulubiona strona internetowa?
10. Co najbardziej lubisz?
11. Jakie jest twoje hobby?
Blogi, które nominuję:
~ http://fma-opowiadanie.blogspot.com/
~ http://srebrne-mgly.blogspot.com/
~ http://szlafrok.blogspot.com/#_=_
~ http://inazuma-eleven-us-story.blogspot.com/
~ http://black-and-white-opowiadania-yaoi.blogspot.com/
~ http://natsulucystory.blogspot.co.uk/
~ http://notatnik-amiko.blog.onet.pl/
~ http://sign-fma.blog.onet.pl/
~ http://ona-i-swiat-ktorego-nienawidzi.blog.onet.pl/
~ http://rekishi-zutto.blog.onet.pl/
~ http://jak-wiele-moze-sie-zmienic.blog.onet.pl/
sobota, 1 lutego 2014
Trochę się chyba pogubiłam ^^"
Dawno ,dawno temu * za górami, za lasami* powiedziałam , że coś wstawię, jednak pogubiłam się trochę w życiu i nie miałam jak tego zrobić. ;-; Później gdy znalazł się czas to zepsuł mi się komputer. Chciałabym kontynuować tego bloga , ale nie wiem czy komuś będzie się jeszcze chciało czytać moje wypociny. ;-; Tak więc może niedługo uda mi się naprawić komputer * którego nie mam już 3 miesiące* i dalej tworzyć coś w tym miejscu... Tak więc to chyba narazie tyle...Pozdrawiam Iruchi~
środa, 26 czerwca 2013
Ogłoszenie!
Wiecie....mam wam coś do powiedzenia...Postanowiłam powrócić do mojego opowiadania...Tylko że nie chce rezygnować z tych krótkich, tak więc nazwę je żeby się wam czasem nie myliło więc dam mu nazwę. Będzie się ono nazywać '' W drodze o pokój'' Czy jakoś tak...Następny rozdział będzie za niedługo jak się wyrobię...ale nie obiecuje..*obóz i te inne sprawy* Więc jeszcze dopowiem że będę je pisała w takiej wersji jak te historyjki...ale jeszcze nie mam co do tego pewności...Tak więc to wszystko...*uwaga audycja NIE zawierała lokowania produktów* Pozdrawiam Iruchi ^^
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Przygotowanie do urodzin cz.2 Koniec.
No więc jak wcześniej wspominałam są urodziny Prusa. No i ten zlitował się nad innymi państwami i pozwolił ze swej dobroci pomóc mu w przygotowaniach. No i tu zaczyna się ciąg dalszy opowiadania....
Zajęcia państw:
Polska, Prusy, Węgry -Po dłuuuugich poszukiwaniach znaleźli w końcu talerze.No i teraz robią tort i przygotowują inne rzeczy....
Polska: Prusy! Co ma być namalowane na tym torcie?!
Prusy: Narysuj moją zagiblistą osobę!
Polska: Co chcesz żeby gościom już na wejściu oczy wypaliło czy jak?!
Prusy: A w mordę chcesz? *powiedział przez zęby*
Polska: Od ciebie nic nie chcę....
Węgry: No dobra tort gotowy!*wyciągnęła tort z piekarnika* Teraz tylko ozdobić..Feliks pomożesz mi...
Prusy: A ja?
Węgry: Ty się zajmij czymś innym! To ma być niespodzianka!
*Polska podszedł do Elki i zaczęli coś gadać majstrując przy torcie*
Prusy: To ja zrobię danie dnia! *krzyknął i zabrał się do roboty*
Do tej trójki wrócimy jeszcze potem....
Ameryka, Anglia i .....eeee Kanada! - Znieśli prawie wszystkie dekoracje...ale muszą jeszcze poszukać serpentyn i balonów, które Prusy rzekomo pozostawił na wierzchu....
Anglia: Gdzie ten kretyn to schował?!
Ameryka: Pewnie w szafce jakiejś! *mówił z pełną buzią bo jadł hamburgera który magicznie pojawił się w jego ręce*
Anglia: Nie żryj tego tylko pomóż szukać!
Ameryka: Ale to mi dodaje energii!
Anglia: Nie obchodzi mnie to! Masz szukać!
Ameryka: A bo co? *teraz siorpał głośno cole*
Anglia: Nie denerwuj mnie! Odłóż to i szukaj!
Ameryka: *wzruszył ramionami i zaczął grzebać po szafkach*
Anglia: No...
Ameryka: Patrz Iggy! Znalazłem gazetkę dla dorosłych! *zaczął przeglądać*
Anglia: Ameryka durniu! Zostaw!
*Ameryka z Anglią zaczęli się szarpać*
Kanada H-hej...*on wiedział gdzie są balony i serpentyny...ale nawet tym razem nie pozwolono mu dojść do głosu*
Niemcy, Japonia, Włochy Północne- Tu jest już pozamiatane, obrus jest położony, a stół dzięki Bogu nie uciekł...ale pewność trzeba mieć więc siedzą w pokoju dalej.
Japonia: To co mamy teraz zrobić?
Niemcy: Żebym to ja wiedział...
Włochy: Możemy w coś pograć!
Niemcy: W co? *popatrzył na Włocha ze zdziwieniem*
Włochy: Może w ''Kogo opisuję'' ?
Japonia: W co?!
Włochy: No wiecie...opisujecie kogoś i inni muszą zgadnąć kogo....
Niemcy: *westchnął * No dobra...kto zaczyna?
Włochy: Ja! Ja! *podniósł rękę i zaczął nią machać*
Niemcy: No dobra zaczynaj!
Włochy: Hmm....Spokojny, opanowany i nigdy się nie denerwuje....
Japonia: Ja? *zapytał ze zdziwieniem*
Włochy: Taaak!
Japonia: No to teraz ja...hmm..zawsze się rządzi, myśli że jest fajny...
Włochy: Anglia?
Japonia: Nie....
Niemcy: Ameryka?
Japonia: Tak....
Niemcy: No dobra...Jest zarozumiały, bezczelny..i ma urodziny.
Włochy:Prusy?
Niemcy: Jakbyś mi w myślach czytał!
*głos Prusa z kuchni* Ja też mam zagadkę! Jest brzydki, gruby, wnerwiający, i baaardzo zasadniczy!
Włochy: ...Eeee....Niemcy!
*głos z kuchnie* Bingo!
Niemcy: Zabije zaraz....*wycedził przez zęby*
Francja i Hiszpania zagubili mi się w akcji i na razie nie będę ich szukać....
Tak więc powróćmy do Polski, Węgier i Prusa....
*4 godziny później*
Polska: Uff...*złapał się pod boki* Wreszcie koniec!
Węgry: Tak...to na prawdę mistrzowska robota! *uśmiechnęła się szeroko patrząc na dzieło*
Polska: A ty Prusy co zrobiłeś przez ten czas?
Prusy: Bo ja ten...|: *wskazał z pokerfacem na spalone...eee coś...*
Węgry: *popatrzyła na Prusa z politowaniem* No i co ty teraz gościom podasz?
Polska: Przecież wszyscy za godzinę przyjdą? A ty tu talent kulinarny objawiasz.. *zaczął się śmiać*
Prusy: Ale ja się starałem! *powiedział żałośnie*
Polska: Właśnie widzę...*nie mógł powstrzymać śmiechu*
Węgry: Masz! *podała zdenerwowana telefon Prusowi*
Prusy: Po co mi to?
Węgry: Dzwoń i zamów jedzenie!
*Prusy zadzwonił*
*Godzinę później*
Wszystko już jest gotowe...jedzenie przywieźli na czas..Teraz wszyscy razem siedzą w pokoju..Tylko Węgry i Polska siedzą w kuchni.Nagle rozlega się dzwonek do drzwi.
Prusy: Ciekawe kto to?
Niemcy: To rusz może swoje szanowne cztery litery i zobacz łaskawie!
Prusy: No dobra...*wstał i podszedł do drzwi*
*Prusy uchylił drzwi a za drzwiami stał Rosja, Gilbert szybko zamknął drzwi*
Anglia: Co jest? *popatrzył na niego zdziwiony*
Prusy: Ro-Rosja!
*nagle drzwi otworzyły się szeroko przygniatając Prusa*
Rosja: Dzień dobry! *krzyknął z uśmiechem trzymając w ręce kwiaty*
Prusy: Cześć! *wygrzebał się zza drzwi*
Rosja: To dla ciebie ^^ *dał mu kwiaty i uścisnął mu mocno rękę.*
Prusy: Dziękuje *powiedział zaciskając zęby*
*wszyscy usiedli do stołu a po chwili Węgry z Polską wnieśli tort z namalowanym Gilbirtem i wszyscy zaśpiewali Prusowi sto lat*
Prusy: Ej...A gdzie Francja i Hiszpania?
*Państwa rozejrzały się tak ich jeszcze nie było*
Polska: Pewnie zaraz przyjdą....
*jak na zawołanie do domu wpadli Francja i Hiszpania cali podrapani niosąc na rękach żywą kurę*
Prusy: A to co?! *popatrzył na nich zdziwiony*
Hiszpania i Francja: Sto lat!
Francja: To prezent dla ciebie!
Hiszpania: Pomyśleliśmy że lubisz kurczaki!
Francja: Więc ci kupiliśmy do kolekcji!
*Obaj krzyczeli jeden przez drugiego*
Prusy: To jest kura!
Hiszpania: No jasne że kura!
Prusy: Ale mi ona nie potrzebna!
*Hiszpania i Francja popatrzyli na siebie*
Francja: To ją wypuścimy!*wyszedł na dwór podszedł na krawężnik i podrzucił kurę do góry*
Prusy: Ale kury nie latają ułomie!
Francja: Na serio?
*jednak kury już na ulicy nie było.....*
Reszta urodzin przebiegła spokojnie..Wszyscy złożyli Prusowi życzenia...I żyli długo i szczęśliwie.
KONIEC.
_____________________________________________________________________________
Hej! ^^ Mam nadzieje że opowiadanie się podobało ^^ Jeśli znajdziecie błędy piszcie...Ale nie bijcie....Dzięki tym którzy doczytali się do końca...I za to że w ogóle chciało im się tu wejść..
Pozdrawiam ^^
Zajęcia państw:
Polska, Prusy, Węgry -Po dłuuuugich poszukiwaniach znaleźli w końcu talerze.No i teraz robią tort i przygotowują inne rzeczy....
Polska: Prusy! Co ma być namalowane na tym torcie?!
Prusy: Narysuj moją zagiblistą osobę!
Polska: Co chcesz żeby gościom już na wejściu oczy wypaliło czy jak?!
Prusy: A w mordę chcesz? *powiedział przez zęby*
Polska: Od ciebie nic nie chcę....
Węgry: No dobra tort gotowy!*wyciągnęła tort z piekarnika* Teraz tylko ozdobić..Feliks pomożesz mi...
Prusy: A ja?
Węgry: Ty się zajmij czymś innym! To ma być niespodzianka!
*Polska podszedł do Elki i zaczęli coś gadać majstrując przy torcie*
Prusy: To ja zrobię danie dnia! *krzyknął i zabrał się do roboty*
Do tej trójki wrócimy jeszcze potem....
Ameryka, Anglia i .....eeee Kanada! - Znieśli prawie wszystkie dekoracje...ale muszą jeszcze poszukać serpentyn i balonów, które Prusy rzekomo pozostawił na wierzchu....
Anglia: Gdzie ten kretyn to schował?!
Ameryka: Pewnie w szafce jakiejś! *mówił z pełną buzią bo jadł hamburgera który magicznie pojawił się w jego ręce*
Anglia: Nie żryj tego tylko pomóż szukać!
Ameryka: Ale to mi dodaje energii!
Anglia: Nie obchodzi mnie to! Masz szukać!
Ameryka: A bo co? *teraz siorpał głośno cole*
Anglia: Nie denerwuj mnie! Odłóż to i szukaj!
Ameryka: *wzruszył ramionami i zaczął grzebać po szafkach*
Anglia: No...
Ameryka: Patrz Iggy! Znalazłem gazetkę dla dorosłych! *zaczął przeglądać*
Anglia: Ameryka durniu! Zostaw!
*Ameryka z Anglią zaczęli się szarpać*
Kanada H-hej...*on wiedział gdzie są balony i serpentyny...ale nawet tym razem nie pozwolono mu dojść do głosu*
Niemcy, Japonia, Włochy Północne- Tu jest już pozamiatane, obrus jest położony, a stół dzięki Bogu nie uciekł...ale pewność trzeba mieć więc siedzą w pokoju dalej.
Japonia: To co mamy teraz zrobić?
Niemcy: Żebym to ja wiedział...
Włochy: Możemy w coś pograć!
Niemcy: W co? *popatrzył na Włocha ze zdziwieniem*
Włochy: Może w ''Kogo opisuję'' ?
Japonia: W co?!
Włochy: No wiecie...opisujecie kogoś i inni muszą zgadnąć kogo....
Niemcy: *westchnął * No dobra...kto zaczyna?
Włochy: Ja! Ja! *podniósł rękę i zaczął nią machać*
Niemcy: No dobra zaczynaj!
Włochy: Hmm....Spokojny, opanowany i nigdy się nie denerwuje....
Japonia: Ja? *zapytał ze zdziwieniem*
Włochy: Taaak!
Japonia: No to teraz ja...hmm..zawsze się rządzi, myśli że jest fajny...
Włochy: Anglia?
Japonia: Nie....
Niemcy: Ameryka?
Japonia: Tak....
Niemcy: No dobra...Jest zarozumiały, bezczelny..i ma urodziny.
Włochy:Prusy?
Niemcy: Jakbyś mi w myślach czytał!
*głos Prusa z kuchni* Ja też mam zagadkę! Jest brzydki, gruby, wnerwiający, i baaardzo zasadniczy!
Włochy: ...Eeee....Niemcy!
*głos z kuchnie* Bingo!
Niemcy: Zabije zaraz....*wycedził przez zęby*
Francja i Hiszpania zagubili mi się w akcji i na razie nie będę ich szukać....
Tak więc powróćmy do Polski, Węgier i Prusa....
*4 godziny później*
Polska: Uff...*złapał się pod boki* Wreszcie koniec!
Węgry: Tak...to na prawdę mistrzowska robota! *uśmiechnęła się szeroko patrząc na dzieło*
Polska: A ty Prusy co zrobiłeś przez ten czas?
Prusy: Bo ja ten...|: *wskazał z pokerfacem na spalone...eee coś...*
Węgry: *popatrzyła na Prusa z politowaniem* No i co ty teraz gościom podasz?
Polska: Przecież wszyscy za godzinę przyjdą? A ty tu talent kulinarny objawiasz.. *zaczął się śmiać*
Prusy: Ale ja się starałem! *powiedział żałośnie*
Polska: Właśnie widzę...*nie mógł powstrzymać śmiechu*
Węgry: Masz! *podała zdenerwowana telefon Prusowi*
Prusy: Po co mi to?
Węgry: Dzwoń i zamów jedzenie!
*Prusy zadzwonił*
*Godzinę później*
Wszystko już jest gotowe...jedzenie przywieźli na czas..Teraz wszyscy razem siedzą w pokoju..Tylko Węgry i Polska siedzą w kuchni.Nagle rozlega się dzwonek do drzwi.
Prusy: Ciekawe kto to?
Niemcy: To rusz może swoje szanowne cztery litery i zobacz łaskawie!
Prusy: No dobra...*wstał i podszedł do drzwi*
*Prusy uchylił drzwi a za drzwiami stał Rosja, Gilbert szybko zamknął drzwi*
Anglia: Co jest? *popatrzył na niego zdziwiony*
Prusy: Ro-Rosja!
*nagle drzwi otworzyły się szeroko przygniatając Prusa*
Rosja: Dzień dobry! *krzyknął z uśmiechem trzymając w ręce kwiaty*
Prusy: Cześć! *wygrzebał się zza drzwi*
Rosja: To dla ciebie ^^ *dał mu kwiaty i uścisnął mu mocno rękę.*
Prusy: Dziękuje *powiedział zaciskając zęby*
*wszyscy usiedli do stołu a po chwili Węgry z Polską wnieśli tort z namalowanym Gilbirtem i wszyscy zaśpiewali Prusowi sto lat*
Prusy: Ej...A gdzie Francja i Hiszpania?
*Państwa rozejrzały się tak ich jeszcze nie było*
Polska: Pewnie zaraz przyjdą....
*jak na zawołanie do domu wpadli Francja i Hiszpania cali podrapani niosąc na rękach żywą kurę*
Prusy: A to co?! *popatrzył na nich zdziwiony*
Hiszpania i Francja: Sto lat!
Francja: To prezent dla ciebie!
Hiszpania: Pomyśleliśmy że lubisz kurczaki!
Francja: Więc ci kupiliśmy do kolekcji!
*Obaj krzyczeli jeden przez drugiego*
Prusy: To jest kura!
Hiszpania: No jasne że kura!
Prusy: Ale mi ona nie potrzebna!
*Hiszpania i Francja popatrzyli na siebie*
Francja: To ją wypuścimy!*wyszedł na dwór podszedł na krawężnik i podrzucił kurę do góry*
Prusy: Ale kury nie latają ułomie!
Francja: Na serio?
*jednak kury już na ulicy nie było.....*
Reszta urodzin przebiegła spokojnie..Wszyscy złożyli Prusowi życzenia...I żyli długo i szczęśliwie.
KONIEC.
_____________________________________________________________________________
Hej! ^^ Mam nadzieje że opowiadanie się podobało ^^ Jeśli znajdziecie błędy piszcie...Ale nie bijcie....Dzięki tym którzy doczytali się do końca...I za to że w ogóle chciało im się tu wejść..
Pozdrawiam ^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)