No więc jak wcześniej wspominałam są urodziny Prusa. No i ten zlitował się nad innymi państwami i pozwolił ze swej dobroci pomóc mu w przygotowaniach. No i tu zaczyna się ciąg dalszy opowiadania....
Zajęcia państw:
Polska, Prusy, Węgry -Po dłuuuugich poszukiwaniach znaleźli w końcu talerze.No i teraz robią tort i przygotowują inne rzeczy....
Polska: Prusy! Co ma być namalowane na tym torcie?!
Prusy: Narysuj moją zagiblistą osobę!
Polska: Co chcesz żeby gościom już na wejściu oczy wypaliło czy jak?!
Prusy: A w mordę chcesz? *powiedział przez zęby*
Polska: Od ciebie nic nie chcę....
Węgry: No dobra tort gotowy!*wyciągnęła tort z piekarnika* Teraz tylko ozdobić..Feliks pomożesz mi...
Prusy: A ja?
Węgry: Ty się zajmij czymś innym! To ma być niespodzianka!
*Polska podszedł do Elki i zaczęli coś gadać majstrując przy torcie*
Prusy: To ja zrobię danie dnia! *krzyknął i zabrał się do roboty*
Do tej trójki wrócimy jeszcze potem....
Ameryka, Anglia i .....eeee Kanada! - Znieśli prawie wszystkie dekoracje...ale muszą jeszcze poszukać serpentyn i balonów, które Prusy rzekomo pozostawił na wierzchu....
Anglia: Gdzie ten kretyn to schował?!
Ameryka: Pewnie w szafce jakiejś! *mówił z pełną buzią bo jadł hamburgera który magicznie pojawił się w jego ręce*
Anglia: Nie żryj tego tylko pomóż szukać!
Ameryka: Ale to mi dodaje energii!
Anglia: Nie obchodzi mnie to! Masz szukać!
Ameryka: A bo co? *teraz siorpał głośno cole*
Anglia: Nie denerwuj mnie! Odłóż to i szukaj!
Ameryka: *wzruszył ramionami i zaczął grzebać po szafkach*
Anglia: No...
Ameryka: Patrz Iggy! Znalazłem gazetkę dla dorosłych! *zaczął przeglądać*
Anglia: Ameryka durniu! Zostaw!
*Ameryka z Anglią zaczęli się szarpać*
Kanada H-hej...*on wiedział gdzie są balony i serpentyny...ale nawet tym razem nie pozwolono mu dojść do głosu*
Niemcy, Japonia, Włochy Północne- Tu jest już pozamiatane, obrus jest położony, a stół dzięki Bogu nie uciekł...ale pewność trzeba mieć więc siedzą w pokoju dalej.
Japonia: To co mamy teraz zrobić?
Niemcy: Żebym to ja wiedział...
Włochy: Możemy w coś pograć!
Niemcy: W co? *popatrzył na Włocha ze zdziwieniem*
Włochy: Może w ''Kogo opisuję'' ?
Japonia: W co?!
Włochy: No wiecie...opisujecie kogoś i inni muszą zgadnąć kogo....
Niemcy: *westchnął * No dobra...kto zaczyna?
Włochy: Ja! Ja! *podniósł rękę i zaczął nią machać*
Niemcy: No dobra zaczynaj!
Włochy: Hmm....Spokojny, opanowany i nigdy się nie denerwuje....
Japonia: Ja? *zapytał ze zdziwieniem*
Włochy: Taaak!
Japonia: No to teraz ja...hmm..zawsze się rządzi, myśli że jest fajny...
Włochy: Anglia?
Japonia: Nie....
Niemcy: Ameryka?
Japonia: Tak....
Niemcy: No dobra...Jest zarozumiały, bezczelny..i ma urodziny.
Włochy:Prusy?
Niemcy: Jakbyś mi w myślach czytał!
*głos Prusa z kuchni* Ja też mam zagadkę! Jest brzydki, gruby, wnerwiający, i baaardzo zasadniczy!
Włochy: ...Eeee....Niemcy!
*głos z kuchnie* Bingo!
Niemcy: Zabije zaraz....*wycedził przez zęby*
Francja i Hiszpania zagubili mi się w akcji i na razie nie będę ich szukać....
Tak więc powróćmy do Polski, Węgier i Prusa....
*4 godziny później*
Polska: Uff...*złapał się pod boki* Wreszcie koniec!
Węgry: Tak...to na prawdę mistrzowska robota! *uśmiechnęła się szeroko patrząc na dzieło*
Polska: A ty Prusy co zrobiłeś przez ten czas?
Prusy: Bo ja ten...|: *wskazał z pokerfacem na spalone...eee coś...*
Węgry: *popatrzyła na Prusa z politowaniem* No i co ty teraz gościom podasz?
Polska: Przecież wszyscy za godzinę przyjdą? A ty tu talent kulinarny objawiasz.. *zaczął się śmiać*
Prusy: Ale ja się starałem! *powiedział żałośnie*
Polska: Właśnie widzę...*nie mógł powstrzymać śmiechu*
Węgry: Masz! *podała zdenerwowana telefon Prusowi*
Prusy: Po co mi to?
Węgry: Dzwoń i zamów jedzenie!
*Prusy zadzwonił*
*Godzinę później*
Wszystko już jest gotowe...jedzenie przywieźli na czas..Teraz wszyscy razem siedzą w pokoju..Tylko Węgry i Polska siedzą w kuchni.Nagle rozlega się dzwonek do drzwi.
Prusy: Ciekawe kto to?
Niemcy: To rusz może swoje szanowne cztery litery i zobacz łaskawie!
Prusy: No dobra...*wstał i podszedł do drzwi*
*Prusy uchylił drzwi a za drzwiami stał Rosja, Gilbert szybko zamknął drzwi*
Anglia: Co jest? *popatrzył na niego zdziwiony*
Prusy: Ro-Rosja!
*nagle drzwi otworzyły się szeroko przygniatając Prusa*
Rosja: Dzień dobry! *krzyknął z uśmiechem trzymając w ręce kwiaty*
Prusy: Cześć! *wygrzebał się zza drzwi*
Rosja: To dla ciebie ^^ *dał mu kwiaty i uścisnął mu mocno rękę.*
Prusy: Dziękuje *powiedział zaciskając zęby*
*wszyscy usiedli do stołu a po chwili Węgry z Polską wnieśli tort z namalowanym Gilbirtem i wszyscy zaśpiewali Prusowi sto lat*
Prusy: Ej...A gdzie Francja i Hiszpania?
*Państwa rozejrzały się tak ich jeszcze nie było*
Polska: Pewnie zaraz przyjdą....
*jak na zawołanie do domu wpadli Francja i Hiszpania cali podrapani niosąc na rękach żywą kurę*
Prusy: A to co?! *popatrzył na nich zdziwiony*
Hiszpania i Francja: Sto lat!
Francja: To prezent dla ciebie!
Hiszpania: Pomyśleliśmy że lubisz kurczaki!
Francja: Więc ci kupiliśmy do kolekcji!
*Obaj krzyczeli jeden przez drugiego*
Prusy: To jest kura!
Hiszpania: No jasne że kura!
Prusy: Ale mi ona nie potrzebna!
*Hiszpania i Francja popatrzyli na siebie*
Francja: To ją wypuścimy!*wyszedł na dwór podszedł na krawężnik i podrzucił kurę do góry*
Prusy: Ale kury nie latają ułomie!
Francja: Na serio?
*jednak kury już na ulicy nie było.....*
Reszta urodzin przebiegła spokojnie..Wszyscy złożyli Prusowi życzenia...I żyli długo i szczęśliwie.
KONIEC.
_____________________________________________________________________________
Hej! ^^ Mam nadzieje że opowiadanie się podobało ^^ Jeśli znajdziecie błędy piszcie...Ale nie bijcie....Dzięki tym którzy doczytali się do końca...I za to że w ogóle chciało im się tu wejść..
Pozdrawiam ^^
Lol xD Widziałam tę historię jakbym oglądała anime :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy był widok przygniecionego przez drzwi Prusaczka!
PAC! *drzwi otwierają się na całą szerokość* ... *powoli się otwierają, a na ścianie widać płaskiego Gilberta* xD
Pozdrawiam!
Hah Dobre XD Uwielbiam Prusiaka i chyba nawet sama zacznę o nim pisać XD. Przy opowiadaniu cały czas się śmiałam :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEh dopiero teraz mogłam przeczytać, matko to jest naprawdę przezabawne XD !!! Najlepsze z Rosją hahaha! T_T A i jeszcze niemcy ( celowo z małej litery) haha brzydki zgodne z prawdą gruby, sądzę, że ukrywa to pod tym mundurem xd
OdpowiedzUsuń*_* Polska i Węgry Ci to mogliby mi pomóc zrobić urodziny :D 100% szczęścia xd
Świetna notka! Czekam na następną! tym razem może zdążę wejść szybciej -.- ;>
Fajniutkie to jest ^^
OdpowiedzUsuńTM^^
Świetny blog! Opowiadania czytam po kilka razy dziennie. Jedyne co mi tu nie pasuje to błędy w słowach. Ale wszystko jest zrozumiałe. Polecam bloga ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Uwielbiam Węgry i Polskę!
UsuńAle... O co chodziło z tym stołem? Stoły nie chodzą ;-; Chyba...
OdpowiedzUsuńJest piękny ,słoneczny dzień czerwca,Feliks czekał przed budynkiem konferencyjnym patrząc jak powoli zjeźdzają sie auta innych krajów.
OdpowiedzUsuńJa nie mogę-pomyślał Felek - taki ładny dzień ,zamiast siedziec sobie w swoim ogrodzie to musze być na konferencji.Znowu będzie pewnie Hiszpan mówił o swoich pomidorach!Na tą myśl skrzywił się lekko.Co prawda lubił pomidory do kanapki,ale odkąd usłyszał o nich na konferencji to tego samego dnia już miał dosć jakikolwiek pomidorów.
-Witaj Feliks-usłyszał za plecami.Była to jego najlepsza przyjaciółka Ela, razem przeżyli dość wiele więc teraz znali się bardzo dobrze.Nikt inny jak ona broniła go przed wszystkimi kto chciałby go skrzywdzić.Bardzo lubił spędzać z nią razem czas.
-Cześć Elu,co tam u ciebie?miło cię znów widzieć!
-Ciebie również,co powiesz byśmy poszli po konferencji na jakąś kawkę-mówiąc to mrugnęła okiem uśmiechając się.Fekiks jednak nie zdążył odpowiedzieć kiedy usłyszał z boku również znajomy co wredny głos Gilberta:
-Siema, co Polska? Nawet włosów nie chciało ci się umyć!
-Daj mu spokój- rzekła Elizabeta
-A ty Gilbert czym myjesz swoje włosy że masz takie białe, wybielaczem?
-A w mordę chcesz?
-Nic od ciebie nie chce -rzekł Felek
Kłótnia trwała kilka ładnych minut, póki z niej nie wyprowadził ich głeboki głos Ivana
-hej rebiata, ne idziecie?-wskazując na wchodzących do środka państw
-dobra już idziemy-rzekła Ela trzymając w dłoniach przygotowaną do ciosu patelnie.
Sala konferencyjna to było poprostu duże prostokatne pomieszczenie z dużymi oknami,białymi jak w psychiatryku białymi śćianami na których były obrazy z bliżej nie określonymi obrazami.Gdy juz wszystkie państwa zasiadły na swoich miejscach głos zabrał jak zwykle przewodniczący Ameryka:
-Witam wszystkie narodowości,dzisiaj z racji pierwszego dnia lata porozmawiamy sobie o globalnym ociepleniu...
-tylko nie to-rzekł Gilbert- przecież wszyscy wiedzą że to kraje europy wschodniej najbardziej nas trują.W tym momencie
spotkał wśćiekły wzrok Feliksa oraz Ivana...
cdn
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja też chciałbym coś napisać,mogę?
OdpowiedzUsuńja też chciałbym coś napisać,mogę?
OdpowiedzUsuń