Ciekawe co by było, gdyby świat przedstawiony w Hetalii istniał naprawdę. Zapewne było by to zabawne i ciekawe. Jednak historia nie zawsze była taka łaskawa. Trochę żartem, trochę serio: opowiadania z Hetalii.
środa, 26 czerwca 2013
Ogłoszenie!
Wiecie....mam wam coś do powiedzenia...Postanowiłam powrócić do mojego opowiadania...Tylko że nie chce rezygnować z tych krótkich, tak więc nazwę je żeby się wam czasem nie myliło więc dam mu nazwę. Będzie się ono nazywać '' W drodze o pokój'' Czy jakoś tak...Następny rozdział będzie za niedługo jak się wyrobię...ale nie obiecuje..*obóz i te inne sprawy* Więc jeszcze dopowiem że będę je pisała w takiej wersji jak te historyjki...ale jeszcze nie mam co do tego pewności...Tak więc to wszystko...*uwaga audycja NIE zawierała lokowania produktów* Pozdrawiam Iruchi ^^
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Przygotowanie do urodzin cz.2 Koniec.
No więc jak wcześniej wspominałam są urodziny Prusa. No i ten zlitował się nad innymi państwami i pozwolił ze swej dobroci pomóc mu w przygotowaniach. No i tu zaczyna się ciąg dalszy opowiadania....
Zajęcia państw:
Polska, Prusy, Węgry -Po dłuuuugich poszukiwaniach znaleźli w końcu talerze.No i teraz robią tort i przygotowują inne rzeczy....
Polska: Prusy! Co ma być namalowane na tym torcie?!
Prusy: Narysuj moją zagiblistą osobę!
Polska: Co chcesz żeby gościom już na wejściu oczy wypaliło czy jak?!
Prusy: A w mordę chcesz? *powiedział przez zęby*
Polska: Od ciebie nic nie chcę....
Węgry: No dobra tort gotowy!*wyciągnęła tort z piekarnika* Teraz tylko ozdobić..Feliks pomożesz mi...
Prusy: A ja?
Węgry: Ty się zajmij czymś innym! To ma być niespodzianka!
*Polska podszedł do Elki i zaczęli coś gadać majstrując przy torcie*
Prusy: To ja zrobię danie dnia! *krzyknął i zabrał się do roboty*
Do tej trójki wrócimy jeszcze potem....
Ameryka, Anglia i .....eeee Kanada! - Znieśli prawie wszystkie dekoracje...ale muszą jeszcze poszukać serpentyn i balonów, które Prusy rzekomo pozostawił na wierzchu....
Anglia: Gdzie ten kretyn to schował?!
Ameryka: Pewnie w szafce jakiejś! *mówił z pełną buzią bo jadł hamburgera który magicznie pojawił się w jego ręce*
Anglia: Nie żryj tego tylko pomóż szukać!
Ameryka: Ale to mi dodaje energii!
Anglia: Nie obchodzi mnie to! Masz szukać!
Ameryka: A bo co? *teraz siorpał głośno cole*
Anglia: Nie denerwuj mnie! Odłóż to i szukaj!
Ameryka: *wzruszył ramionami i zaczął grzebać po szafkach*
Anglia: No...
Ameryka: Patrz Iggy! Znalazłem gazetkę dla dorosłych! *zaczął przeglądać*
Anglia: Ameryka durniu! Zostaw!
*Ameryka z Anglią zaczęli się szarpać*
Kanada H-hej...*on wiedział gdzie są balony i serpentyny...ale nawet tym razem nie pozwolono mu dojść do głosu*
Niemcy, Japonia, Włochy Północne- Tu jest już pozamiatane, obrus jest położony, a stół dzięki Bogu nie uciekł...ale pewność trzeba mieć więc siedzą w pokoju dalej.
Japonia: To co mamy teraz zrobić?
Niemcy: Żebym to ja wiedział...
Włochy: Możemy w coś pograć!
Niemcy: W co? *popatrzył na Włocha ze zdziwieniem*
Włochy: Może w ''Kogo opisuję'' ?
Japonia: W co?!
Włochy: No wiecie...opisujecie kogoś i inni muszą zgadnąć kogo....
Niemcy: *westchnął * No dobra...kto zaczyna?
Włochy: Ja! Ja! *podniósł rękę i zaczął nią machać*
Niemcy: No dobra zaczynaj!
Włochy: Hmm....Spokojny, opanowany i nigdy się nie denerwuje....
Japonia: Ja? *zapytał ze zdziwieniem*
Włochy: Taaak!
Japonia: No to teraz ja...hmm..zawsze się rządzi, myśli że jest fajny...
Włochy: Anglia?
Japonia: Nie....
Niemcy: Ameryka?
Japonia: Tak....
Niemcy: No dobra...Jest zarozumiały, bezczelny..i ma urodziny.
Włochy:Prusy?
Niemcy: Jakbyś mi w myślach czytał!
*głos Prusa z kuchni* Ja też mam zagadkę! Jest brzydki, gruby, wnerwiający, i baaardzo zasadniczy!
Włochy: ...Eeee....Niemcy!
*głos z kuchnie* Bingo!
Niemcy: Zabije zaraz....*wycedził przez zęby*
Francja i Hiszpania zagubili mi się w akcji i na razie nie będę ich szukać....
Tak więc powróćmy do Polski, Węgier i Prusa....
*4 godziny później*
Polska: Uff...*złapał się pod boki* Wreszcie koniec!
Węgry: Tak...to na prawdę mistrzowska robota! *uśmiechnęła się szeroko patrząc na dzieło*
Polska: A ty Prusy co zrobiłeś przez ten czas?
Prusy: Bo ja ten...|: *wskazał z pokerfacem na spalone...eee coś...*
Węgry: *popatrzyła na Prusa z politowaniem* No i co ty teraz gościom podasz?
Polska: Przecież wszyscy za godzinę przyjdą? A ty tu talent kulinarny objawiasz.. *zaczął się śmiać*
Prusy: Ale ja się starałem! *powiedział żałośnie*
Polska: Właśnie widzę...*nie mógł powstrzymać śmiechu*
Węgry: Masz! *podała zdenerwowana telefon Prusowi*
Prusy: Po co mi to?
Węgry: Dzwoń i zamów jedzenie!
*Prusy zadzwonił*
*Godzinę później*
Wszystko już jest gotowe...jedzenie przywieźli na czas..Teraz wszyscy razem siedzą w pokoju..Tylko Węgry i Polska siedzą w kuchni.Nagle rozlega się dzwonek do drzwi.
Prusy: Ciekawe kto to?
Niemcy: To rusz może swoje szanowne cztery litery i zobacz łaskawie!
Prusy: No dobra...*wstał i podszedł do drzwi*
*Prusy uchylił drzwi a za drzwiami stał Rosja, Gilbert szybko zamknął drzwi*
Anglia: Co jest? *popatrzył na niego zdziwiony*
Prusy: Ro-Rosja!
*nagle drzwi otworzyły się szeroko przygniatając Prusa*
Rosja: Dzień dobry! *krzyknął z uśmiechem trzymając w ręce kwiaty*
Prusy: Cześć! *wygrzebał się zza drzwi*
Rosja: To dla ciebie ^^ *dał mu kwiaty i uścisnął mu mocno rękę.*
Prusy: Dziękuje *powiedział zaciskając zęby*
*wszyscy usiedli do stołu a po chwili Węgry z Polską wnieśli tort z namalowanym Gilbirtem i wszyscy zaśpiewali Prusowi sto lat*
Prusy: Ej...A gdzie Francja i Hiszpania?
*Państwa rozejrzały się tak ich jeszcze nie było*
Polska: Pewnie zaraz przyjdą....
*jak na zawołanie do domu wpadli Francja i Hiszpania cali podrapani niosąc na rękach żywą kurę*
Prusy: A to co?! *popatrzył na nich zdziwiony*
Hiszpania i Francja: Sto lat!
Francja: To prezent dla ciebie!
Hiszpania: Pomyśleliśmy że lubisz kurczaki!
Francja: Więc ci kupiliśmy do kolekcji!
*Obaj krzyczeli jeden przez drugiego*
Prusy: To jest kura!
Hiszpania: No jasne że kura!
Prusy: Ale mi ona nie potrzebna!
*Hiszpania i Francja popatrzyli na siebie*
Francja: To ją wypuścimy!*wyszedł na dwór podszedł na krawężnik i podrzucił kurę do góry*
Prusy: Ale kury nie latają ułomie!
Francja: Na serio?
*jednak kury już na ulicy nie było.....*
Reszta urodzin przebiegła spokojnie..Wszyscy złożyli Prusowi życzenia...I żyli długo i szczęśliwie.
KONIEC.
_____________________________________________________________________________
Hej! ^^ Mam nadzieje że opowiadanie się podobało ^^ Jeśli znajdziecie błędy piszcie...Ale nie bijcie....Dzięki tym którzy doczytali się do końca...I za to że w ogóle chciało im się tu wejść..
Pozdrawiam ^^
Zajęcia państw:
Polska, Prusy, Węgry -Po dłuuuugich poszukiwaniach znaleźli w końcu talerze.No i teraz robią tort i przygotowują inne rzeczy....
Polska: Prusy! Co ma być namalowane na tym torcie?!
Prusy: Narysuj moją zagiblistą osobę!
Polska: Co chcesz żeby gościom już na wejściu oczy wypaliło czy jak?!
Prusy: A w mordę chcesz? *powiedział przez zęby*
Polska: Od ciebie nic nie chcę....
Węgry: No dobra tort gotowy!*wyciągnęła tort z piekarnika* Teraz tylko ozdobić..Feliks pomożesz mi...
Prusy: A ja?
Węgry: Ty się zajmij czymś innym! To ma być niespodzianka!
*Polska podszedł do Elki i zaczęli coś gadać majstrując przy torcie*
Prusy: To ja zrobię danie dnia! *krzyknął i zabrał się do roboty*
Do tej trójki wrócimy jeszcze potem....
Ameryka, Anglia i .....eeee Kanada! - Znieśli prawie wszystkie dekoracje...ale muszą jeszcze poszukać serpentyn i balonów, które Prusy rzekomo pozostawił na wierzchu....
Anglia: Gdzie ten kretyn to schował?!
Ameryka: Pewnie w szafce jakiejś! *mówił z pełną buzią bo jadł hamburgera który magicznie pojawił się w jego ręce*
Anglia: Nie żryj tego tylko pomóż szukać!
Ameryka: Ale to mi dodaje energii!
Anglia: Nie obchodzi mnie to! Masz szukać!
Ameryka: A bo co? *teraz siorpał głośno cole*
Anglia: Nie denerwuj mnie! Odłóż to i szukaj!
Ameryka: *wzruszył ramionami i zaczął grzebać po szafkach*
Anglia: No...
Ameryka: Patrz Iggy! Znalazłem gazetkę dla dorosłych! *zaczął przeglądać*
Anglia: Ameryka durniu! Zostaw!
*Ameryka z Anglią zaczęli się szarpać*
Kanada H-hej...*on wiedział gdzie są balony i serpentyny...ale nawet tym razem nie pozwolono mu dojść do głosu*
Niemcy, Japonia, Włochy Północne- Tu jest już pozamiatane, obrus jest położony, a stół dzięki Bogu nie uciekł...ale pewność trzeba mieć więc siedzą w pokoju dalej.
Japonia: To co mamy teraz zrobić?
Niemcy: Żebym to ja wiedział...
Włochy: Możemy w coś pograć!
Niemcy: W co? *popatrzył na Włocha ze zdziwieniem*
Włochy: Może w ''Kogo opisuję'' ?
Japonia: W co?!
Włochy: No wiecie...opisujecie kogoś i inni muszą zgadnąć kogo....
Niemcy: *westchnął * No dobra...kto zaczyna?
Włochy: Ja! Ja! *podniósł rękę i zaczął nią machać*
Niemcy: No dobra zaczynaj!
Włochy: Hmm....Spokojny, opanowany i nigdy się nie denerwuje....
Japonia: Ja? *zapytał ze zdziwieniem*
Włochy: Taaak!
Japonia: No to teraz ja...hmm..zawsze się rządzi, myśli że jest fajny...
Włochy: Anglia?
Japonia: Nie....
Niemcy: Ameryka?
Japonia: Tak....
Niemcy: No dobra...Jest zarozumiały, bezczelny..i ma urodziny.
Włochy:Prusy?
Niemcy: Jakbyś mi w myślach czytał!
*głos Prusa z kuchni* Ja też mam zagadkę! Jest brzydki, gruby, wnerwiający, i baaardzo zasadniczy!
Włochy: ...Eeee....Niemcy!
*głos z kuchnie* Bingo!
Niemcy: Zabije zaraz....*wycedził przez zęby*
Francja i Hiszpania zagubili mi się w akcji i na razie nie będę ich szukać....
Tak więc powróćmy do Polski, Węgier i Prusa....
*4 godziny później*
Polska: Uff...*złapał się pod boki* Wreszcie koniec!
Węgry: Tak...to na prawdę mistrzowska robota! *uśmiechnęła się szeroko patrząc na dzieło*
Polska: A ty Prusy co zrobiłeś przez ten czas?
Prusy: Bo ja ten...|: *wskazał z pokerfacem na spalone...eee coś...*
Węgry: *popatrzyła na Prusa z politowaniem* No i co ty teraz gościom podasz?
Polska: Przecież wszyscy za godzinę przyjdą? A ty tu talent kulinarny objawiasz.. *zaczął się śmiać*
Prusy: Ale ja się starałem! *powiedział żałośnie*
Polska: Właśnie widzę...*nie mógł powstrzymać śmiechu*
Węgry: Masz! *podała zdenerwowana telefon Prusowi*
Prusy: Po co mi to?
Węgry: Dzwoń i zamów jedzenie!
*Prusy zadzwonił*
*Godzinę później*
Wszystko już jest gotowe...jedzenie przywieźli na czas..Teraz wszyscy razem siedzą w pokoju..Tylko Węgry i Polska siedzą w kuchni.Nagle rozlega się dzwonek do drzwi.
Prusy: Ciekawe kto to?
Niemcy: To rusz może swoje szanowne cztery litery i zobacz łaskawie!
Prusy: No dobra...*wstał i podszedł do drzwi*
*Prusy uchylił drzwi a za drzwiami stał Rosja, Gilbert szybko zamknął drzwi*
Anglia: Co jest? *popatrzył na niego zdziwiony*
Prusy: Ro-Rosja!
*nagle drzwi otworzyły się szeroko przygniatając Prusa*
Rosja: Dzień dobry! *krzyknął z uśmiechem trzymając w ręce kwiaty*
Prusy: Cześć! *wygrzebał się zza drzwi*
Rosja: To dla ciebie ^^ *dał mu kwiaty i uścisnął mu mocno rękę.*
Prusy: Dziękuje *powiedział zaciskając zęby*
*wszyscy usiedli do stołu a po chwili Węgry z Polską wnieśli tort z namalowanym Gilbirtem i wszyscy zaśpiewali Prusowi sto lat*
Prusy: Ej...A gdzie Francja i Hiszpania?
*Państwa rozejrzały się tak ich jeszcze nie było*
Polska: Pewnie zaraz przyjdą....
*jak na zawołanie do domu wpadli Francja i Hiszpania cali podrapani niosąc na rękach żywą kurę*
Prusy: A to co?! *popatrzył na nich zdziwiony*
Hiszpania i Francja: Sto lat!
Francja: To prezent dla ciebie!
Hiszpania: Pomyśleliśmy że lubisz kurczaki!
Francja: Więc ci kupiliśmy do kolekcji!
*Obaj krzyczeli jeden przez drugiego*
Prusy: To jest kura!
Hiszpania: No jasne że kura!
Prusy: Ale mi ona nie potrzebna!
*Hiszpania i Francja popatrzyli na siebie*
Francja: To ją wypuścimy!*wyszedł na dwór podszedł na krawężnik i podrzucił kurę do góry*
Prusy: Ale kury nie latają ułomie!
Francja: Na serio?
*jednak kury już na ulicy nie było.....*
Reszta urodzin przebiegła spokojnie..Wszyscy złożyli Prusowi życzenia...I żyli długo i szczęśliwie.
KONIEC.
_____________________________________________________________________________
Hej! ^^ Mam nadzieje że opowiadanie się podobało ^^ Jeśli znajdziecie błędy piszcie...Ale nie bijcie....Dzięki tym którzy doczytali się do końca...I za to że w ogóle chciało im się tu wejść..
Pozdrawiam ^^
niedziela, 2 czerwca 2013
Przygotowania do urodzin.
No więc jak wiadomo, każdy ma urodziny. Państwa również. No i jak już tak o tym rozmawiamy to zbilżał się dzień urodzin Prus. No i z tej okazji Gilbert ''pozwolił'' innym państwom pomóc mu w przygotowaniach.
I tym właśnie sposobem większość państw znalazła się w domu Niemca i Prusa.No właśnie i tu zacznie się już moja opowieść.
To co robiły poszczególne państwa:
Prusy, Polska, Węgry-Siedzą u Prusa w kuchni szukając talerzy sztućców itp.
Polska: Prusy!!!
Prusy: Czego chcesz?
Polska: Gdzie trzymacie talerze?!
Prusy: Taka niebieska szafka!
Polska: Ale u ciebie w kuchnie wszystkie szafki są niebieskie ułomie!
Prusy: A no faktycznie.!!
*Feliks zaliczył faceplama.*
Polska: To gdzie masz te talerze?!
Prusy:...Popatrz po szafkach!!!
Polska: A dlaczego my krzyczymy?!Przecież stoimy obok siebie!!!
Prusy: Nie wiem!!!
Węgry: Jak dzieci normalnie....
Prusy: Sama jesteś dziecko!
*Gilbert zaczął przeklinać pod nosem Węgierkę a następnie Elka walnęła Prusa patelnią w głowę.*
Prusy: Za co to?!
Węgry: Za niewinność!
Prusy: Uspokój się kobieto!
Węgry: To ty się babo uspokój!
Prusy: Ja baba?*Prusak powinął rękawy.*
Węgry: Tak! Dobrze słyszałeś! *Elka przygotowała patelnie*
Polska: Stoooop! *wszedł pomiędzy nich*
Prusy: Nie wtrącaj się Polen!
Węgry: Feliks odejdź!
Polska: Chętnie tylko w takim tempie nic nie zrobimy!
*Elka i Gilbert wzruszyli na raz ramionami i zabrali się do pracy*
Ameryka i Anglia- Znoszą dekoracje z pierwszego piętra na parter.
Ameryka: Anglia dużo jeszcze tego?!*Ameryka stał na schodach*
Anglia: Jeszcze trochę!*krzyknął z pokoju*
Ameryka: O jeny...to ciężkie!*niósł dekoracje*
Anglia: Jakbyś tyle nie żarł tych fast foodów to było by ci lżej!
Ameryka: Oj przesadzasz....
Anglia: Nie...wcale nie przesadzam!A ty zaraz spadniesz patrz pod nogi!
Ameryka: Tak,tak bardzo śmieszne! *Ameryka jak na zawołanie potknął się o coś i zleciała na dół*
Anglia: Mówiłem! *zbiegł po schodach* Jak z dzieckiem!
Ameryka: Zrobiłeś to specjalnie!
Anglia: Ale co?
Ameryka: Podłożyłeś mi coś pod nogi!
Anglia: Nie Prawda!
Ameryka: To był sabotaż ty sabotażysto!
Anglia: Wcale nie! *zaczął głośno przeklinać Amerykę*
Ameryka: *również zaczął przeklinać tyle że na Anglię*
Kanada: Uspokójcie się...*mówi spokojnym głosem*
Ameryka: K-kanada? Co ty tu robisz?
Kanada: Stoję tu cały czas....*robi się czerwony*
Niemcy, Włochy Północne, Japonia-Jedyne co mają zrobić to pozamiatać, rozłożyć obrus i pilnować stołu aby nie uciekł.
Niemcy: Co ten Prus sobie wyobraża! *zamiata podłogę*
Japonia: O co ci chodzi Niemcy? *to państwo rozkłada obrus*
Włochy: Będzie tak fajnie! *on pilnuje stołu...*
Niemcy: Dlaczego mamy za niego odwalać robotę?!
Japonia: Spokojnie Niemcy....
Niemcy: Jak mam być spokojny jeśli mieszkam z leniem z wielkim ego pod jednym dachem!
*rozlega się głos z kuchni* Słyszałem!
Niemcy: I dobrze żeś słyszał!
Japonia: On jest od ciebie starszy prawda? *patrzy ze zdziwieniem na Niemca*
Niemcy: *westchnął* Tak...ale tylko fizycznie......
*znowu głos z kuchni* To też słyszałem!
Włochy: Prusy na prawdę jest starszy od Niemiec?
Niemcy: Tak...
*i jeszcze raz głos z kuchni* Ludwiś!
Niemcy: Czego?!
*i jeszcze raz* Gdzie są talerze?.....
Niemcy: * w tej chwili woła o pomstę do nieba*
Francja i Hiszpania- Ich wysłano aby kupili jakiś prezent....
Hiszpania: Jak myślisz co by chciał?
Francja: Ja bym mu kupił porządne perfumy....
Hiszpania: On nie chce perfum...Może gitarę?
Francja: On nie umie grać...
Hiszpania: To się nauczy.
Francja:*zastanawia się* Ja tam wolę nie ryzykować...
Hiszpania: No to może damy mu pomidory?
Francja: Albo jakieś ubranie, żeby wyglądał jak człowiek!
Hiszpania: To on nie jest człowiekiem? O.O
Francja: Nie oto chodzi ptasi móżdżku!
Hiszpania: Nie on ubrań też nie chce...Może coś praktycznego?
Francja: Podpaski?
Hiszpania: A jemu po co? *zaczął się śmiać*
Francja: Nie wiem....Ja w każdym razie je ze sobą nosze...
Hiszpania: A wiesz do czego one służą? *śmieje się dalej*
Francja: A czy to ważne? Prawie wszystkie kobiety to mają!
Hiszpania: *zaczął coś mówić na ucho Francji*
Francja: *zrobił się czerwony* No to może nie....
Hiszpania:Wiem! Kupmy mu drugiego kurczaka!
*razem pobiegli na targ*
W następnym odcinku!
Czy Polska odnajdzie talerze? Czy Kanadę wreszcie zauważą? Czy Prusy wydorośleje?
Co kupią Francja i Hiszpania? Kto zjawi się na urodzinach? I czy urodziny się odbędą? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w następnym odcinku ,,Mody na Państwa''
Zapraszam!
____________________________________________________________________
Hej! To jest moje nowe opowiadanie. Mam nadzieje że za błędy nie zagryziecie....A więc tak..
Dziękuje tym co się doczytali do końca ^^...Mam nadzieje że się podobało.
No i chciała bym zadedykować akcję na schodach Amerysiowi ^^ (Ameryce z Hetalia Mafia) Za to że miał pomóc.....A że nie pomógł za bardzo to inna sprawa xD...No dobra...Ameryś wymyślił czyje mają to być urodziny...*dopisałam...ciesz się Ameryś xD*
Pozdrawiam ^^
I tym właśnie sposobem większość państw znalazła się w domu Niemca i Prusa.No właśnie i tu zacznie się już moja opowieść.
To co robiły poszczególne państwa:
Prusy, Polska, Węgry-Siedzą u Prusa w kuchni szukając talerzy sztućców itp.
Polska: Prusy!!!
Prusy: Czego chcesz?
Polska: Gdzie trzymacie talerze?!
Prusy: Taka niebieska szafka!
Polska: Ale u ciebie w kuchnie wszystkie szafki są niebieskie ułomie!
Prusy: A no faktycznie.!!
*Feliks zaliczył faceplama.*
Polska: To gdzie masz te talerze?!
Prusy:...Popatrz po szafkach!!!
Polska: A dlaczego my krzyczymy?!Przecież stoimy obok siebie!!!
Prusy: Nie wiem!!!
Węgry: Jak dzieci normalnie....
Prusy: Sama jesteś dziecko!
*Gilbert zaczął przeklinać pod nosem Węgierkę a następnie Elka walnęła Prusa patelnią w głowę.*
Prusy: Za co to?!
Węgry: Za niewinność!
Prusy: Uspokój się kobieto!
Węgry: To ty się babo uspokój!
Prusy: Ja baba?*Prusak powinął rękawy.*
Węgry: Tak! Dobrze słyszałeś! *Elka przygotowała patelnie*
Polska: Stoooop! *wszedł pomiędzy nich*
Prusy: Nie wtrącaj się Polen!
Węgry: Feliks odejdź!
Polska: Chętnie tylko w takim tempie nic nie zrobimy!
*Elka i Gilbert wzruszyli na raz ramionami i zabrali się do pracy*
Ameryka i Anglia- Znoszą dekoracje z pierwszego piętra na parter.
Ameryka: Anglia dużo jeszcze tego?!*Ameryka stał na schodach*
Anglia: Jeszcze trochę!*krzyknął z pokoju*
Ameryka: O jeny...to ciężkie!*niósł dekoracje*
Anglia: Jakbyś tyle nie żarł tych fast foodów to było by ci lżej!
Ameryka: Oj przesadzasz....
Anglia: Nie...wcale nie przesadzam!A ty zaraz spadniesz patrz pod nogi!
Ameryka: Tak,tak bardzo śmieszne! *Ameryka jak na zawołanie potknął się o coś i zleciała na dół*
Anglia: Mówiłem! *zbiegł po schodach* Jak z dzieckiem!
Ameryka: Zrobiłeś to specjalnie!
Anglia: Ale co?
Ameryka: Podłożyłeś mi coś pod nogi!
Anglia: Nie Prawda!
Ameryka: To był sabotaż ty sabotażysto!
Anglia: Wcale nie! *zaczął głośno przeklinać Amerykę*
Ameryka: *również zaczął przeklinać tyle że na Anglię*
Kanada: Uspokójcie się...*mówi spokojnym głosem*
Ameryka: K-kanada? Co ty tu robisz?
Kanada: Stoję tu cały czas....*robi się czerwony*
Niemcy, Włochy Północne, Japonia-Jedyne co mają zrobić to pozamiatać, rozłożyć obrus i pilnować stołu aby nie uciekł.
Niemcy: Co ten Prus sobie wyobraża! *zamiata podłogę*
Japonia: O co ci chodzi Niemcy? *to państwo rozkłada obrus*
Włochy: Będzie tak fajnie! *on pilnuje stołu...*
Niemcy: Dlaczego mamy za niego odwalać robotę?!
Japonia: Spokojnie Niemcy....
Niemcy: Jak mam być spokojny jeśli mieszkam z leniem z wielkim ego pod jednym dachem!
*rozlega się głos z kuchni* Słyszałem!
Niemcy: I dobrze żeś słyszał!
Japonia: On jest od ciebie starszy prawda? *patrzy ze zdziwieniem na Niemca*
Niemcy: *westchnął* Tak...ale tylko fizycznie......
*znowu głos z kuchni* To też słyszałem!
Włochy: Prusy na prawdę jest starszy od Niemiec?
Niemcy: Tak...
*i jeszcze raz głos z kuchni* Ludwiś!
Niemcy: Czego?!
*i jeszcze raz* Gdzie są talerze?.....
Niemcy: * w tej chwili woła o pomstę do nieba*
Francja i Hiszpania- Ich wysłano aby kupili jakiś prezent....
Hiszpania: Jak myślisz co by chciał?
Francja: Ja bym mu kupił porządne perfumy....
Hiszpania: On nie chce perfum...Może gitarę?
Francja: On nie umie grać...
Hiszpania: To się nauczy.
Francja:*zastanawia się* Ja tam wolę nie ryzykować...
Hiszpania: No to może damy mu pomidory?
Francja: Albo jakieś ubranie, żeby wyglądał jak człowiek!
Hiszpania: To on nie jest człowiekiem? O.O
Francja: Nie oto chodzi ptasi móżdżku!
Hiszpania: Nie on ubrań też nie chce...Może coś praktycznego?
Francja: Podpaski?
Hiszpania: A jemu po co? *zaczął się śmiać*
Francja: Nie wiem....Ja w każdym razie je ze sobą nosze...
Hiszpania: A wiesz do czego one służą? *śmieje się dalej*
Francja: A czy to ważne? Prawie wszystkie kobiety to mają!
Hiszpania: *zaczął coś mówić na ucho Francji*
Francja: *zrobił się czerwony* No to może nie....
Hiszpania:Wiem! Kupmy mu drugiego kurczaka!
*razem pobiegli na targ*
W następnym odcinku!
Czy Polska odnajdzie talerze? Czy Kanadę wreszcie zauważą? Czy Prusy wydorośleje?
Co kupią Francja i Hiszpania? Kto zjawi się na urodzinach? I czy urodziny się odbędą? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w następnym odcinku ,,Mody na Państwa''
Zapraszam!
____________________________________________________________________
Hej! To jest moje nowe opowiadanie. Mam nadzieje że za błędy nie zagryziecie....A więc tak..
Dziękuje tym co się doczytali do końca ^^...Mam nadzieje że się podobało.
No i chciała bym zadedykować akcję na schodach Amerysiowi ^^ (Ameryce z Hetalia Mafia) Za to że miał pomóc.....A że nie pomógł za bardzo to inna sprawa xD...No dobra...Ameryś wymyślił czyje mają to być urodziny...*dopisałam...ciesz się Ameryś xD*
Pozdrawiam ^^
wtorek, 14 maja 2013
-Prusy?!- Prawdziwa natura...
Polska właśnie siedział z Rosją w kawiarni. Zdziwiło go zaproszenie sąsiada, no ale cóż miał zrobić, szef kazał mu pojechać , więc chcąc nie chcąc Feliks pojechał do Ivana.
-No i czego chcesz?-zapytał siedząc przy stoliku.
-Tak pomyślałem że dawno się nie widzieliśmy i moglibyśmy się spotkać-powiedział Rosja choć w jego głosie czuć było nutkę niepokoju, a na dodatek rozglądał się na wszystkie strony jakby czegoś się bał.
Yhm...Jakoś ci nie wierzę wiesz...-odparł Feliks- Mów co się stało!
Ivan wpatrzył się w stół.
No bo...-zaczął niepewnie.
-No gadaj!- krzyknął niecierpliwie Feliks, a Rosja posłał mu zimne spojrzenie.
-No bo chodzi o Białoruś...-powiedział szybko i rozejrzał się ze strachem na boki.
-Aha...-Feliks nie mógł powstrzymać śmiechu- I tylko po to do mnie dzwoniłeś???
-Jak ''tylko''?-zapytał Ivan z miną dziecka.-Przecież to sprawa życia i śmierci!-krzyknął na całą kawiarnie.
Polska rozejrzał się dookoła i zaczął uspokajać kuzyna...
-No dobra, dobra tylko już nie krzycz....
W tym momencie do stolika podeszła kelnerka.Polska spojrzał na nią i.....
-Prusy?!-krzyknął na cały lokal.
Kelnerką rzeczywiście okazał się Gilbert, który natychmiast zasłonił Polsce usta.
-Jak komuś powiesz to zginiesz!- zagroził.
Chwile później cała trójka siedziała przy stoliku, jednak Prusy nie był już w przebraniu.
-Co ci się stało?-zapytał Polska śmiejąc się.
-Jak to co?Towarzysz Prusy ujawnia swoją prawdziwą naturę-powiedział Rosja z zwykłym sobie uśmiechem.
-Tak śmiejcie się, śmiejcie! Ja tego z własnej woli nie zrobiłem-krzyknął zawstydzony Prusy.
Polska popatrzył na Gilberta.
-I cała chwała i honor dawnego Zakonu Krzyżackiego poszła w pizdu!-zaśmiał się Polska-No ale mów kto ci to zrobił?
Prusy niepewnie popatrzył na wpółsiedzących przy stoliku.
-Tu chodzi o mojego brata...-Feliks i Ivan przypatrzyli mu się z ciekawością..
-No bo wiecie że ja teraz z bratem dziele dom, nie?-państwa pokiwały głową.
-No więc on uważa że ja jestem zwykłym darmozjadem i pasożytem....- Prusy zaczął opowiadać.....
3 godziny wcześniej......
-Prusy!-krzyknął Niemcy-Widziałeś mój telefon?
-Nie a niby dlaczego miał bym go widzieć?-zapytał z irytacją w glosie Prusy leżąc wygodnie na fotelu przed telewizorem i pijąc piwo.
-Może dlatego że to ty całymi dniami siedzisz i nic nie robisz obiboku!-wytłumaczył Ludwig.
-Ja?!-oburzył się Prusak-Ja cały dzień zaszczycam cię moją zagiblistą osobą!-krzyknął
Niemcy popatrzył na brata jak na idiotę.
-Ty siedzisz w domu, bo po prostu nigdzie cię ni chcą przyjąć do pracy!-krzyknął Niemiec.
-W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem!-oświadczył Prusy
-''Z zerowym wykształceniem na pewno''-pomyślał blondyn.-A gdybym ci znalazł pracę?
-Spróbuj!-powiedział zaciekle Prusy.
-Ale ty na pewno nie dasz rady...-Niemcy zamyślił się.
-Ja podejmę się każdej pracy! I nie odejdę z niej chyba że by mnie zwolnili!-krzyknął jeszcze raz szarowłosy
-No dobra....-na twarzy Niemca pojawił się złośliwy uśmiech.
-I tak się tu znalazłem...-westchnął Gilbert.
Polska zamyślił się.-Miałeś nie odchodzić chyba że by cie zwolnili, nie?
-Noo..Ale co to da...jak mają mnie zwolnić?
-Ja mam plan...-Polska zaczął szeptać Prusakowi do ucha.
Chwilę później Prusy biegał za klientami rzucając w nich czym się da. Z kuchni wyszła kierowniczka i zaczęła przeklinać na Gilberta i wyrzuciła go z roboty.
-Dziękuje-zdążył powiedzieć jeszcze do Polski za nim ochroniarze wyrzucili go z lokalu.
Polska siedział jeszcze nie otrząśnięty po zdarzeniach, lecz po chwili napił się herbaty i oparł się łokciem o stół patrząc na Rosję -No to mów co z tą Białorusią....
______________________________________________________________________________
Jak mówiłam tak zrobiłam! Szukam ciągle weny do kontynuacji mojego opowiadania więc wybaczcie...
PS.
Chciałam jeszcze zareklamować forum o tematyce Hetalii.. http://hetaliamafia.forumpolish.com/ Zapraszam ^^
-No i czego chcesz?-zapytał siedząc przy stoliku.
-Tak pomyślałem że dawno się nie widzieliśmy i moglibyśmy się spotkać-powiedział Rosja choć w jego głosie czuć było nutkę niepokoju, a na dodatek rozglądał się na wszystkie strony jakby czegoś się bał.
Yhm...Jakoś ci nie wierzę wiesz...-odparł Feliks- Mów co się stało!
Ivan wpatrzył się w stół.
No bo...-zaczął niepewnie.
-No gadaj!- krzyknął niecierpliwie Feliks, a Rosja posłał mu zimne spojrzenie.
-No bo chodzi o Białoruś...-powiedział szybko i rozejrzał się ze strachem na boki.
-Aha...-Feliks nie mógł powstrzymać śmiechu- I tylko po to do mnie dzwoniłeś???
-Jak ''tylko''?-zapytał Ivan z miną dziecka.-Przecież to sprawa życia i śmierci!-krzyknął na całą kawiarnie.
Polska rozejrzał się dookoła i zaczął uspokajać kuzyna...
-No dobra, dobra tylko już nie krzycz....
W tym momencie do stolika podeszła kelnerka.Polska spojrzał na nią i.....
-Prusy?!-krzyknął na cały lokal.
Kelnerką rzeczywiście okazał się Gilbert, który natychmiast zasłonił Polsce usta.
-Jak komuś powiesz to zginiesz!- zagroził.
Chwile później cała trójka siedziała przy stoliku, jednak Prusy nie był już w przebraniu.
-Co ci się stało?-zapytał Polska śmiejąc się.
-Jak to co?Towarzysz Prusy ujawnia swoją prawdziwą naturę-powiedział Rosja z zwykłym sobie uśmiechem.
-Tak śmiejcie się, śmiejcie! Ja tego z własnej woli nie zrobiłem-krzyknął zawstydzony Prusy.
Polska popatrzył na Gilberta.
-I cała chwała i honor dawnego Zakonu Krzyżackiego poszła w pizdu!-zaśmiał się Polska-No ale mów kto ci to zrobił?
Prusy niepewnie popatrzył na wpółsiedzących przy stoliku.
-Tu chodzi o mojego brata...-Feliks i Ivan przypatrzyli mu się z ciekawością..
-No bo wiecie że ja teraz z bratem dziele dom, nie?-państwa pokiwały głową.
-No więc on uważa że ja jestem zwykłym darmozjadem i pasożytem....- Prusy zaczął opowiadać.....
3 godziny wcześniej......
-Prusy!-krzyknął Niemcy-Widziałeś mój telefon?
-Nie a niby dlaczego miał bym go widzieć?-zapytał z irytacją w glosie Prusy leżąc wygodnie na fotelu przed telewizorem i pijąc piwo.
-Może dlatego że to ty całymi dniami siedzisz i nic nie robisz obiboku!-wytłumaczył Ludwig.
-Ja?!-oburzył się Prusak-Ja cały dzień zaszczycam cię moją zagiblistą osobą!-krzyknął
Niemcy popatrzył na brata jak na idiotę.
-Ty siedzisz w domu, bo po prostu nigdzie cię ni chcą przyjąć do pracy!-krzyknął Niemiec.
-W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem!-oświadczył Prusy
-''Z zerowym wykształceniem na pewno''-pomyślał blondyn.-A gdybym ci znalazł pracę?
-Spróbuj!-powiedział zaciekle Prusy.
-Ale ty na pewno nie dasz rady...-Niemcy zamyślił się.
-Ja podejmę się każdej pracy! I nie odejdę z niej chyba że by mnie zwolnili!-krzyknął jeszcze raz szarowłosy
-No dobra....-na twarzy Niemca pojawił się złośliwy uśmiech.
-I tak się tu znalazłem...-westchnął Gilbert.
Polska zamyślił się.-Miałeś nie odchodzić chyba że by cie zwolnili, nie?
-Noo..Ale co to da...jak mają mnie zwolnić?
-Ja mam plan...-Polska zaczął szeptać Prusakowi do ucha.
Chwilę później Prusy biegał za klientami rzucając w nich czym się da. Z kuchni wyszła kierowniczka i zaczęła przeklinać na Gilberta i wyrzuciła go z roboty.
-Dziękuje-zdążył powiedzieć jeszcze do Polski za nim ochroniarze wyrzucili go z lokalu.
Polska siedział jeszcze nie otrząśnięty po zdarzeniach, lecz po chwili napił się herbaty i oparł się łokciem o stół patrząc na Rosję -No to mów co z tą Białorusią....
______________________________________________________________________________
Jak mówiłam tak zrobiłam! Szukam ciągle weny do kontynuacji mojego opowiadania więc wybaczcie...
PS.
Chciałam jeszcze zareklamować forum o tematyce Hetalii.. http://hetaliamafia.forumpolish.com/ Zapraszam ^^
wtorek, 7 maja 2013
Ekhm...
Ja jak na razie postanawiam zawiesić moje opowiadanie...nie ukrywając po prostu nie mam weny do
pisania go. Ale to nie znaczy że zawieszam blog, wcale nie! Będę się trzymać mojego początkowego zamierzenia i będę pisać po prostu jakieś taki pojedyncze opowiadania o różnych państwach Hetali...
Mam nadzieje że nie zniechęcę was tym do odwiedzania mojego bloga .A więc zapraszam do czytania.
Opowiadanie powinno pojawić się już niedługo.
Pozdrawiam Iruchi^^
Wstawię jeszcze może kilka obrazków..Zapraszam!^^
pisania go. Ale to nie znaczy że zawieszam blog, wcale nie! Będę się trzymać mojego początkowego zamierzenia i będę pisać po prostu jakieś taki pojedyncze opowiadania o różnych państwach Hetali...
Mam nadzieje że nie zniechęcę was tym do odwiedzania mojego bloga .A więc zapraszam do czytania.
Opowiadanie powinno pojawić się już niedługo.
Pozdrawiam Iruchi^^
Wstawię jeszcze może kilka obrazków..Zapraszam!^^
środa, 10 kwietnia 2013
Dwie tragedie......
Na wstępie uprzedzam, że nie jest to część mojego opowiadania^^
________________________________________________________________________________
Feliks, był właśnie w drodze do Rosji.Następnego dnia miała odbyć się uroczystość w rocznice tragedii w Katyniu.Polska leciał wcześniej, bo prosił go o to szef. Sam miał przyjechać dopiero jutro, a Feliks miał pilnować przygotowań.
-Matko jakie nudy...-powiedział do siebie Polska
Samolot miał lądować dopiero za godzinę. Co jak co, ale Feliks samolotem latać nie lubił.Tak więc, aby odwrócić swoją uwagę od nieprzyjemności zaczął wciągać paluszki.W końcu wylądowali.Na lotnisku czekał na Polskę nie kto inny, jak Ivan we własnej osobie.
-Witaj bratok!-krzyknął ze zwykłym dla siebie uśmiechem.
-Cześć.-odparł ponuro Feliks
Beż zbędnych ceregieli Rosja, pokazał zielonookiemu samochód, którym mieli jechać.Polska chcąc nie chcąc wsiadł do auta.Przez całą drogę panowała grobowa cisza. Wreszcie dotarli na miejsce.
-Chodź za mną-powiedział wesoło Ivan
Polska szedł za bratem rozglądając się na wszystkie strony.
-Podoba ci się?-zapytał wielbiciel słoneczników.
-Yhm..-odrzekł bez namysłu Polska
Ivan na te słowa uśmiechnął się jeszcze szerzej niż przedtem.
-Kto ma jeszcze przyjechać?-zapytał Feliks
-Hmm...-zastanowił się Rosja-Litwa, Łotwa, Estonia, Niemcy, Węgry-wymieniał po kolei państwa, która miały gościć na uroczystości.
Polska za nic nie mógł pojąć jak on to wszystko pamięta. Fioletowooki zaprowadził go do wielkiej sali przyozdobionej Polskimi i Rosyjskimi flagami.
-''Nie jest źle''-pomyślał Polska
Po Feliksa podszedł szew Ivana.
-Man nadzieje że ci się podoba.-powiedział uprzejmie.
-Tak..-odparł Łukasiewicz
-Juro zjadą się goście-powiedział i odszedł do swoich ludzi.
No ale chyba nie wszyscy mają przyjechać dopiero jutro,bo po chwili do sali weszli kolejno:Węgry.Litwa,Włochy, Japonia, Prusy, i .............Niemcy.Polska przywitał się ze wszystkimi po kolei, tylko z Niemcem wymienił zimne spojrzenia.Zaczęła się rozmowa.Była to długa rozmowa, bo trwała aż do północy(jak niedłużej ).W końcu wszyscy poszli spać.
Rano Polske obudziły krzyki i zament na korytarzu.
-Panie Polsko musi pan szybko przyjść!-krzyknął jeden ze służby.
Feliks nie czekając na wyjaśnienia ubrał się i pobiegł gdzie mu kazano.Znalazł się wtej sali co wczoraj.Były tam inne państwa patrzące smutno na chłopaka.
-Co się stało?-zapytał przestraszony.
Podszedł do niego Ivan i położył mu rękę na ramieniu.Nie uśmiechał się tak jak zwykle wręcz przeciwnie był smutny.
-Przykro mi...-zaczął-ale samolot, którym leciał twój szef rozbił się.
Polska poczuł jak traci grunt pod nogami.Do oczu zaczęły napływać mu łzy.
-Ile osób zginęło?-zapytał drżącym głosem
-Niestety nikt nie przeżył.
Nogi Feliksa zrobiły się jak z waty i chłopak upadł na ziemie.Odrazu podbiegły do niego inne państwa.
Dwie tragedie tego samego dnia na przestrzeni kilkudziesięciu lat
_________________________________________________________________________________
To nie miało być długie(tak na początku uprzedzam)Dzięki tym którzy doczytali do końca^^.
________________________________________________________________________________
Feliks, był właśnie w drodze do Rosji.Następnego dnia miała odbyć się uroczystość w rocznice tragedii w Katyniu.Polska leciał wcześniej, bo prosił go o to szef. Sam miał przyjechać dopiero jutro, a Feliks miał pilnować przygotowań.
-Matko jakie nudy...-powiedział do siebie Polska
Samolot miał lądować dopiero za godzinę. Co jak co, ale Feliks samolotem latać nie lubił.Tak więc, aby odwrócić swoją uwagę od nieprzyjemności zaczął wciągać paluszki.W końcu wylądowali.Na lotnisku czekał na Polskę nie kto inny, jak Ivan we własnej osobie.
-Witaj bratok!-krzyknął ze zwykłym dla siebie uśmiechem.
-Cześć.-odparł ponuro Feliks
Beż zbędnych ceregieli Rosja, pokazał zielonookiemu samochód, którym mieli jechać.Polska chcąc nie chcąc wsiadł do auta.Przez całą drogę panowała grobowa cisza. Wreszcie dotarli na miejsce.
-Chodź za mną-powiedział wesoło Ivan
Polska szedł za bratem rozglądając się na wszystkie strony.
-Podoba ci się?-zapytał wielbiciel słoneczników.
-Yhm..-odrzekł bez namysłu Polska
Ivan na te słowa uśmiechnął się jeszcze szerzej niż przedtem.
-Kto ma jeszcze przyjechać?-zapytał Feliks
-Hmm...-zastanowił się Rosja-Litwa, Łotwa, Estonia, Niemcy, Węgry-wymieniał po kolei państwa, która miały gościć na uroczystości.
Polska za nic nie mógł pojąć jak on to wszystko pamięta. Fioletowooki zaprowadził go do wielkiej sali przyozdobionej Polskimi i Rosyjskimi flagami.
-''Nie jest źle''-pomyślał Polska
Po Feliksa podszedł szew Ivana.
-Man nadzieje że ci się podoba.-powiedział uprzejmie.
-Tak..-odparł Łukasiewicz
-Juro zjadą się goście-powiedział i odszedł do swoich ludzi.
No ale chyba nie wszyscy mają przyjechać dopiero jutro,bo po chwili do sali weszli kolejno:Węgry.Litwa,Włochy, Japonia, Prusy, i .............Niemcy.Polska przywitał się ze wszystkimi po kolei, tylko z Niemcem wymienił zimne spojrzenia.Zaczęła się rozmowa.Była to długa rozmowa, bo trwała aż do północy(jak niedłużej ).W końcu wszyscy poszli spać.
Rano Polske obudziły krzyki i zament na korytarzu.
-Panie Polsko musi pan szybko przyjść!-krzyknął jeden ze służby.
Feliks nie czekając na wyjaśnienia ubrał się i pobiegł gdzie mu kazano.Znalazł się wtej sali co wczoraj.Były tam inne państwa patrzące smutno na chłopaka.
-Co się stało?-zapytał przestraszony.
Podszedł do niego Ivan i położył mu rękę na ramieniu.Nie uśmiechał się tak jak zwykle wręcz przeciwnie był smutny.
-Przykro mi...-zaczął-ale samolot, którym leciał twój szef rozbił się.
Polska poczuł jak traci grunt pod nogami.Do oczu zaczęły napływać mu łzy.
-Ile osób zginęło?-zapytał drżącym głosem
-Niestety nikt nie przeżył.
Nogi Feliksa zrobiły się jak z waty i chłopak upadł na ziemie.Odrazu podbiegły do niego inne państwa.
Dwie tragedie tego samego dnia na przestrzeni kilkudziesięciu lat
_________________________________________________________________________________
To nie miało być długie(tak na początku uprzedzam)Dzięki tym którzy doczytali do końca^^.
czwartek, 28 marca 2013
9.,,-Jestem Polska''
Obudził go zapach stęchlizny.Polska otworzył oczy.Stało nad nim dwóch szepczących coś do siebie ludzi.
Gdy zobaczyli, że chłopak obudził się umilkli.Feliks podniósł się i oparł o ścianę.Ludzie ci okazali się żołnierzami.
-Kim jesteś?!-zapytał pierwszy.
-I jak się tu znalazłeś?!-dokończył drugi.
Łukasiewicz popatrzył na mężczyzn.Widać było że nie byli przyjacielsko nastawieni.
-J-j-ja m-mam na i-imię Polska!-powiedział, wiedząc, że zdradzanie swojego prawdziwego imienia podczas wojny nie było by najlepszym pomysłem.Żołnierze cofnęli się.Popatrzyli na siebie zaskoczeni.
-Przepraszamy pana!-zaczął jeden z żołnierzy
-Nie miał pan munduru ani nic co by świadczyło,że nie jesteś wrogiem-usprawiedliwił się drugi.
Pomogli blondynowi wstać i zaczęli go oprowadzać po bazie.Było tu wielu rannych i głodnych ludzi.
-To skutki wojny.-oznajmił smutnym głosem żołnierz-A tak w ogóle to my się jeszcze nie znamy.Mam na imię Marek.
-A ja Edward-powiedział drugi.
-Miło mi was poznać-uśmiechnął się Polska
Szli jeszcze jakiś czas, aż w końcu doszli do jakiegoś pokoju.Weszli do środka.Na fotelu siedział mężczyzna w średnim wieku.Na widok żołnierzy stanął.
-Panie generale to ten chłopak-powiedział Marek
-Mówi, że jest Polską!-krzyknął Edward
-Dobrze!Odmaszerować!-rozkazał.
Kiedy za żołnierzami zamknęły się drzwi generał zwrócił się do Feliksa.
-Jak masz na imię?-zapytał spokojnie.
-Polska-odpowiedział blondyn.
-A jak udowodnisz, że jesteś krajem za, który tylu ludzi już zginęło?-zapytał jeszcze raz mężczyzna.
Feliks się zmieszał.To była prawda tylu ludzi ginie za niego.On sam nie wiedział jednak jak udowodnić,że to on.Generał widząc zmieszanie chłopaka uśmiechnął się.
-A więc nie umiesz tego udowodnić.-zaśmiał się-Chcesz walczyć dla naszej armi?-zapytał
Feliks pokiwał głową.
-A więc idź do żołnierzy, aby dali ci jakiś mundur.Odmaszerować!-krzyknął na zakończenie generał.
-Tak jest!-krzyknął Feliks i opuścił pomieszczenie.
Za drzwiami stali Edward i Marek, którzy zdawali się słyszeć całą rozmowę.
-Nie martw się my ci wierzymy-powiedział Edward
-Dziękuje.-uśmiechnął się blondyn.
-Teraz chodź damy ci mundur.-powiedział Marek
Żołnierz podszedł do szafy i wyciągnął stary mundur, po czym wręczył go chłopakowi.
Wyglądał identycznie jak ten(mundur), który miał w domu.
-Dziękuje!-powiedział koleiny raz chłopak.
-Nie masz za co dziękować.Weź jeszcze broń-powiedział Edward
Polska popatrzył na swoich nowych przyjaciół.Widać było,że Marek jest młodszy od Edwarda i mniej doświadczony.Miał brązowe włosy i niebieskie oczy,Edward natomiast twarz miał już zmęczoną choć także był młody.Miał czarne włosy i brązowe oczy.
-Dobra teraz zaprowadzimy cię do reszty.-powiedział Marek
Żołnierze zaprowadzili go do swoich kompanów.
-Hej słuchajcie to jest Polska!-krzyknął Marek
Oczy wszystkich żołnierzy skierowały się na chłopaka.
-Naprawdę?-zapytali żołnierze na raz.
-Yhmmm...-przytaknął Edward
Jednak szczęście żołnierzy nie trwało zbyt długo.chwile później zjawił się generał.
-Niemieccy żołnierze się zbliżają!Do boju!-krzyknął
Żołnierze wybiegli z bazy a za nimi Polska....
_________________________________________________________________________________
Sorry, że tak długo nie pisałam, ale czasu nie miałam, a potem komputer się zepsuł i w ogóle.
Dziękuje tym którzy doczytali rozdział do końca i jeszcze wchodzą na mojego bloga^^
pozdrawiam Iruchi
PS.Przepraszam, że tak krótko.
Gdy zobaczyli, że chłopak obudził się umilkli.Feliks podniósł się i oparł o ścianę.Ludzie ci okazali się żołnierzami.
-Kim jesteś?!-zapytał pierwszy.
-I jak się tu znalazłeś?!-dokończył drugi.
Łukasiewicz popatrzył na mężczyzn.Widać było że nie byli przyjacielsko nastawieni.
-J-j-ja m-mam na i-imię Polska!-powiedział, wiedząc, że zdradzanie swojego prawdziwego imienia podczas wojny nie było by najlepszym pomysłem.Żołnierze cofnęli się.Popatrzyli na siebie zaskoczeni.
-Przepraszamy pana!-zaczął jeden z żołnierzy
-Nie miał pan munduru ani nic co by świadczyło,że nie jesteś wrogiem-usprawiedliwił się drugi.
Pomogli blondynowi wstać i zaczęli go oprowadzać po bazie.Było tu wielu rannych i głodnych ludzi.
-To skutki wojny.-oznajmił smutnym głosem żołnierz-A tak w ogóle to my się jeszcze nie znamy.Mam na imię Marek.
-A ja Edward-powiedział drugi.
-Miło mi was poznać-uśmiechnął się Polska
Szli jeszcze jakiś czas, aż w końcu doszli do jakiegoś pokoju.Weszli do środka.Na fotelu siedział mężczyzna w średnim wieku.Na widok żołnierzy stanął.
-Panie generale to ten chłopak-powiedział Marek
-Mówi, że jest Polską!-krzyknął Edward
-Dobrze!Odmaszerować!-rozkazał.
Kiedy za żołnierzami zamknęły się drzwi generał zwrócił się do Feliksa.
-Jak masz na imię?-zapytał spokojnie.
-Polska-odpowiedział blondyn.
-A jak udowodnisz, że jesteś krajem za, który tylu ludzi już zginęło?-zapytał jeszcze raz mężczyzna.
Feliks się zmieszał.To była prawda tylu ludzi ginie za niego.On sam nie wiedział jednak jak udowodnić,że to on.Generał widząc zmieszanie chłopaka uśmiechnął się.
-A więc nie umiesz tego udowodnić.-zaśmiał się-Chcesz walczyć dla naszej armi?-zapytał
Feliks pokiwał głową.
-A więc idź do żołnierzy, aby dali ci jakiś mundur.Odmaszerować!-krzyknął na zakończenie generał.
-Tak jest!-krzyknął Feliks i opuścił pomieszczenie.
Za drzwiami stali Edward i Marek, którzy zdawali się słyszeć całą rozmowę.
-Dziękuje.-uśmiechnął się blondyn.
-Teraz chodź damy ci mundur.-powiedział Marek
Żołnierz podszedł do szafy i wyciągnął stary mundur, po czym wręczył go chłopakowi.
Wyglądał identycznie jak ten(mundur), który miał w domu.
-Nie masz za co dziękować.Weź jeszcze broń-powiedział Edward
Polska popatrzył na swoich nowych przyjaciół.Widać było,że Marek jest młodszy od Edwarda i mniej doświadczony.Miał brązowe włosy i niebieskie oczy,Edward natomiast twarz miał już zmęczoną choć także był młody.Miał czarne włosy i brązowe oczy.
-Dobra teraz zaprowadzimy cię do reszty.-powiedział Marek
Żołnierze zaprowadzili go do swoich kompanów.
-Hej słuchajcie to jest Polska!-krzyknął Marek
Oczy wszystkich żołnierzy skierowały się na chłopaka.
-Naprawdę?-zapytali żołnierze na raz.
-Yhmmm...-przytaknął Edward
Jednak szczęście żołnierzy nie trwało zbyt długo.chwile później zjawił się generał.
-Niemieccy żołnierze się zbliżają!Do boju!-krzyknął
Żołnierze wybiegli z bazy a za nimi Polska....
_________________________________________________________________________________
Sorry, że tak długo nie pisałam, ale czasu nie miałam, a potem komputer się zepsuł i w ogóle.
Dziękuje tym którzy doczytali rozdział do końca i jeszcze wchodzą na mojego bloga^^
pozdrawiam Iruchi
PS.Przepraszam, że tak krótko.
sobota, 2 marca 2013
8.Zdrajca
Polska obudził się w jakimś pomieszczeniu.Nic nie pamiętał.Nagle jakby go coś uderzyło w głowe. Wszystko sobie przypomniał.Jak Rosja mógł zrobić coś tak podłego.Zdradził go(proszę tylko bez skojarzeń).Przecież byli....Achh.....nieważne.Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się i stanęła w nich postać o której blondyn przed chwilą myślał.Na jego twarzy było widać jak zawsze uśmiech.
-Cześć!!!Dawno się niewidzieliśmy-powiedział
Jednak Polska nie miał ochoty odpowiadać.Patrzył tylko z wyrzutem i pogardą na starsze państwo.
Rosja jednak zdawał się tego nie zauważać i uśmiechał się dalej.
-Jeśli będziesz mnie słuchał to nic ci się nie stanie.-powiedział znowu-Przyłącz się do matki Rosji..
Polska popatrzył na niego z odrazą.Nie miał zamiaru przyłączać się do do Rosji a raczej do Związku Radzieckiego jak kazał się od niedawna nazywać.
-To jak będzie?-zapytał wesoło Ivan.
-Nie...-powiedział cicho Feliks
-Czyli tak chcesz się bawić?-ton głosu Rosji zmienił się nagle.Chłopak podszedł do blondyna, chwycił go za szyje i pociągnął do góry.
-Chciałem dać ci wybór, ale widze że po dobroci tego nie załatwimy.-powiedział przez zęby.
Uderzył Feliksa w twarz z pięści.Chłopak wylądował na podłodze ocierając krew.Wszyscy wiedzą, że Polska się łatwo nie poddaje.Tak samo jak jego ludzie.Będzie walczył tak jak zawsze i zwycięży.
Wyprostował się.Jeśli pokaże że się boi to Rosja to wykorzysta.Starał się też unikać ciosów Iwana który latał jak obłąkany po pokoju z kranem(który Bóg jeden wie skąd wziął).No, ale w końcu ostatecznie udało się Związkowi Radzieckiemu dorwać Polske.Tak więc teraz Feliks leżał na podłodze zwijając się z bólu, a Iwan stał nad nim śmiejąc się.Chwycił chłopaka za kołnierz i ciągnął za sobą przez korytarze.
-,,Gdzie my jesteśmy``?-pomyślał Polska rozglądając się po ścianach.
Rosja rzucił młodsze państwo pod ścianę i podszedł do telefonu, który wisiał na ścianie.
Blondyn popatrzył na bok i zobaczył drzwi.Niewiele myśląc rzucił się ostatkami sił do ucieczki.
Nim fioletowooki zorientował się Feliks, był już na dworze.Biegł przez jakiś las.Co jakiś czas patrzył za siebie.Na początku widział tam wściekłego Ivana, ale później go zgubił.Teraz wiedział że wojna zaczęła się na dobre.Na wojnie nikt nie powinien znać jego imienia.Chciał znależć Polaków i pomóc im, ale nie wiedział gdzie jest.Biegł jak szybko mógł lecz po jakimś czasie nogi zaczęły odmawiać mu posłuszeństwa.Upadł na ziemie.Dopiero teraz, gdy śnieg zaczął przybierać szkarłatny kolor, zauważył że krwawi.Rozejrzał sie do okoła.Było ciemno.
-,,I co teraz``-pomyślał .
Jeszcze raz rozejrzał się w poszukiwaniu pomocy.Nagle usłyszał szum wody.Próbował wstać, ale nie mógł.
Zaczął się czołgać w tamtą stronę.Po jakimś czasie doczołgał się do niewielkiego strumyka.Obmył ostrożnie ramy i usiadł pod pobliskim drzewem.Jak Rosja mógł zrobić coś takiego?Przecież byli...............braćmi.
Przed oczami zaczęło robić mu się ciemno.Nagle zobaczył przed sobą światło.Patrzył chwile w tamtą stronę.
Nagle poczuł się strasznie senny i upadł zmęczony na trawę.
_________________________________________________________________________________
Sorry że tak krótko, ale jakoś siły nie mam żeby się rozpisywać.Tak nie pomyliłam się w tym opowiadaniu Feliks i Ivan są braćmi jeśli się nie podoba to przepraszam.Pozdrawiam Iruchi
-Cześć!!!Dawno się niewidzieliśmy-powiedział
Jednak Polska nie miał ochoty odpowiadać.Patrzył tylko z wyrzutem i pogardą na starsze państwo.
Rosja jednak zdawał się tego nie zauważać i uśmiechał się dalej.
-Jeśli będziesz mnie słuchał to nic ci się nie stanie.-powiedział znowu-Przyłącz się do matki Rosji..
Polska popatrzył na niego z odrazą.Nie miał zamiaru przyłączać się do do Rosji a raczej do Związku Radzieckiego jak kazał się od niedawna nazywać.
-To jak będzie?-zapytał wesoło Ivan.
-Nie...-powiedział cicho Feliks
-Czyli tak chcesz się bawić?-ton głosu Rosji zmienił się nagle.Chłopak podszedł do blondyna, chwycił go za szyje i pociągnął do góry.
-Chciałem dać ci wybór, ale widze że po dobroci tego nie załatwimy.-powiedział przez zęby.
Uderzył Feliksa w twarz z pięści.Chłopak wylądował na podłodze ocierając krew.Wszyscy wiedzą, że Polska się łatwo nie poddaje.Tak samo jak jego ludzie.Będzie walczył tak jak zawsze i zwycięży.
Wyprostował się.Jeśli pokaże że się boi to Rosja to wykorzysta.Starał się też unikać ciosów Iwana który latał jak obłąkany po pokoju z kranem(który Bóg jeden wie skąd wziął).No, ale w końcu ostatecznie udało się Związkowi Radzieckiemu dorwać Polske.Tak więc teraz Feliks leżał na podłodze zwijając się z bólu, a Iwan stał nad nim śmiejąc się.Chwycił chłopaka za kołnierz i ciągnął za sobą przez korytarze.
-,,Gdzie my jesteśmy``?-pomyślał Polska rozglądając się po ścianach.
Rosja rzucił młodsze państwo pod ścianę i podszedł do telefonu, który wisiał na ścianie.
Blondyn popatrzył na bok i zobaczył drzwi.Niewiele myśląc rzucił się ostatkami sił do ucieczki.
Nim fioletowooki zorientował się Feliks, był już na dworze.Biegł przez jakiś las.Co jakiś czas patrzył za siebie.Na początku widział tam wściekłego Ivana, ale później go zgubił.Teraz wiedział że wojna zaczęła się na dobre.Na wojnie nikt nie powinien znać jego imienia.Chciał znależć Polaków i pomóc im, ale nie wiedział gdzie jest.Biegł jak szybko mógł lecz po jakimś czasie nogi zaczęły odmawiać mu posłuszeństwa.Upadł na ziemie.Dopiero teraz, gdy śnieg zaczął przybierać szkarłatny kolor, zauważył że krwawi.Rozejrzał sie do okoła.Było ciemno.
-,,I co teraz``-pomyślał .
Jeszcze raz rozejrzał się w poszukiwaniu pomocy.Nagle usłyszał szum wody.Próbował wstać, ale nie mógł.
Zaczął się czołgać w tamtą stronę.Po jakimś czasie doczołgał się do niewielkiego strumyka.Obmył ostrożnie ramy i usiadł pod pobliskim drzewem.Jak Rosja mógł zrobić coś takiego?Przecież byli...............braćmi.
Przed oczami zaczęło robić mu się ciemno.Nagle zobaczył przed sobą światło.Patrzył chwile w tamtą stronę.
Nagle poczuł się strasznie senny i upadł zmęczony na trawę.
_________________________________________________________________________________
Sorry że tak krótko, ale jakoś siły nie mam żeby się rozpisywać.Tak nie pomyliłam się w tym opowiadaniu Feliks i Ivan są braćmi jeśli się nie podoba to przepraszam.Pozdrawiam Iruchi
sobota, 16 lutego 2013
7.Wolność?
Niemieccy żołnierze rzucili Polską o ściane. Chłopak nie poczuł bólu.Myślał tylko o tym co usłyszał w radiu.\
-,,Jak to w ogóle możliwe?''-pytał sam siebie-,,Znowu wojna?''
Czas wlekł się strasznie wolno.Jedna minuta dla blondyna trwała wieczność.
Chciał się obudzić.Chciał, żeby to był tylko sen.Nie można określić bólu panującego w sercu państwa.
Nie mógł pozbyć się z myśli słów wypowiedzianych przez Niemcy.Czy to naprawdę miałby być jego koniec?Nie! To się nie mogło tak skończyć.Co chwile po korytarzu przechodził żołnierz, który patrzył na chłopaka z szyderczym uśmiechem i z nienawiścią. Polska patrzył mu prosto w oczy. Nie chciał żeby niemiec widział, że się boi. Wręcz przeciwnie chciał pokazać, że się nie podda tak łatwo.
Nagle z jakiejś części więzienia słuchać było wybuch.Niemiecki żołnierz zachwiał się i upadł upadł, a Polska stanął szybko na nogi i podszedł do kraty.Zobaczył, że z za rogu wyłania się jakaś postać.Minęła chwila , zanim zorientował się, że to nie kto inny jak pan Zagiblisty.
-A ty co tu robisz?-krzyknął Feliks
-Uwalniam cię nie widać?-zapytał ironicznie szarowłosy
Wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył cele przyjaciela.Polska wybiegł szybko ze swojego więzienia.
Prusy pociągnął go za sobą i razem pobiegli przed siebie.
-Musimy jeszcze uwolnić resztę!-krzyknął Prusy
-A gdzie oni są?-zapytał Polska
-A, że ja mam niby wiedzieć po prostu poszukajmy!
Biegli rozglądając się po wszystkich celach nigdzie nie mogli znaleźć przyjaciół.Wbiegli do kolejnego korytarza.Nagle Polska dostrzegł w rogu jednego z więzień cień i podbiegł do tego miejsca.
W celi siedziała Węgry na widok chłopaków podskoczyła z radości.Prusy otworzył kratę i dziewczyna wisiała już na szyjach przyjaciół przyciskając ich mocno do siebie.
-Dobra puść już nas bo się udusimy!-krzyknął Gilbert
-A to ci po co?-zapytał zdziwiony Feliks wskazując na patelnie w dłoni dziewczyny, która nie wiadomo skąd wzięła nie w więzienu.
-Dla obrony!-odparła Węgry
Prusak popatrzył zdziwiony na przyjaciółkę, a ona powiedziała że chętnie na nim zademonstruje.
-Dobra!Musimy się pospieszyć zaraz mogą nas znaleźć.-powiedział Polska rozdzielając przyjaciół.
Erzbest i Gilbert popatrzyli na siebie i przytaknęli.Po jakimś czasie znowu biegli przeczesując korytarze w poszukiwaniu przyjaciół.
-Znalazłam!-krzyknęła Węgry
Przyjaciele podbiegli do dziewczyny i zobaczyli stojącego z kratą Szwajcarie.Polska i Prusy roześmiali się
a przyjaciele patrzyli na nich jak na wariatów.
-Z czego wy się śmiejecie w takiej chwili?-zapytał ostro bankier
-Z niczego!-odparli naraz
Gilbert podbiegł do celi i otworzył.
-Musimy poszukać mojej siostry!-krzyknął Vash
Przyjaciele przytaknęli do siebie i pobiegli na dalsze poszukiwania ostatniego członka ich małej grupy.
Zdawało się im że przeszukali już wszystkie korytarze, ale po dziewczynie nie było śladu.
Najbardziej tym wszystkim zrozpaczony był Szwajcaria.To przecież była jego ukochana młodsza siostrzyczka(chociaż nie chciał się do tego przyznać).
-I co my teraz zrobimy?-zapytał Węgry
-Szukamy dalej.-powiedział Polska
Nagle na końcu korytarza rozległo się szlochanie. Przyjaciele nie wiele myśląc rzucili się w tamtą strone.
Pierwszy do celi dopadł Vash.W celi siedziała zrozpaczona Lili.To pierwszy raz kiedy została gdzieś zamknięta(bez brata).Prusy szybkim ruchem otworzył kratę.Dziewczyna skoczyła na brata ze szczęścia.
Szwajcaria też był szczęśliwy.Nagle rozległo się tupanie i na końcu korytarza pojawiła się znana i znienawidzona przez wszystkich postać Niemca.Przyjaciele zerwali się do ucieczki.Biegli nie patrząc przed siebie.Zobaczyli przed sobą drzwi i wbiegli tam chcąc schować się przed Niemcy.Nim się zorientowali byli na dworze, ale ciągle nie mogli zrobić sobie przerwy.Biegli dalej chcąc znaleźć się byle daleko od więzienia
Byli cały czas w domu Niemiec.Biegli, aż dotarli do granicy Polsko-Niemieckiej.Widać było już pierwsze ślady wojny.Spalone lasy były tylko częścią wojennej fali zniszczeń.Zrobili sobie przerwę gdy dotarli już do domu Polski.
Zmęczone państwa usiadły na trawie aby odpocząć.Wszyscy byli przerażeni tym co się stało.
-Ja pojade do siebie!-powiedziała Węgry-Muszę pomóc swoim ludziom.
-My też!-krzyknęły pozostałe państwa
Polska rozumiał to i przytaknął uśmiechając się.Po godzinie wszyscy byli już gotowi do drogi.
-Tylko nie wpakuj się w kłopoty!-zaśmiał się Prusy i odjechał jak reszta.
Feliks stał jeszcze chwile a póżniej zwrócił się w strone domu.Miał już wchodzić gdy poczół metal przebijający jego plecy.Przed oczami zaczęło robić mu się ciemno.Usłyszał tylko znajomy zimny głos mówiący.
-To twój koniec towarzyszu-powiedział głos
-Zdrajca!-krzyknął Polska i zemdlał.
______________________________________________________________________________
Sorry że tak długo mnie nie było ale te wszystkie sprawdziany i w ogóle ahh......
-,,Jak to w ogóle możliwe?''-pytał sam siebie-,,Znowu wojna?''
Czas wlekł się strasznie wolno.Jedna minuta dla blondyna trwała wieczność.
Chciał się obudzić.Chciał, żeby to był tylko sen.Nie można określić bólu panującego w sercu państwa.
Nie mógł pozbyć się z myśli słów wypowiedzianych przez Niemcy.Czy to naprawdę miałby być jego koniec?Nie! To się nie mogło tak skończyć.Co chwile po korytarzu przechodził żołnierz, który patrzył na chłopaka z szyderczym uśmiechem i z nienawiścią. Polska patrzył mu prosto w oczy. Nie chciał żeby niemiec widział, że się boi. Wręcz przeciwnie chciał pokazać, że się nie podda tak łatwo.
Nagle z jakiejś części więzienia słuchać było wybuch.Niemiecki żołnierz zachwiał się i upadł upadł, a Polska stanął szybko na nogi i podszedł do kraty.Zobaczył, że z za rogu wyłania się jakaś postać.Minęła chwila , zanim zorientował się, że to nie kto inny jak pan Zagiblisty.
-A ty co tu robisz?-krzyknął Feliks
-Uwalniam cię nie widać?-zapytał ironicznie szarowłosy
Wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył cele przyjaciela.Polska wybiegł szybko ze swojego więzienia.
Prusy pociągnął go za sobą i razem pobiegli przed siebie.
-Musimy jeszcze uwolnić resztę!-krzyknął Prusy
-A gdzie oni są?-zapytał Polska
-A, że ja mam niby wiedzieć po prostu poszukajmy!
Biegli rozglądając się po wszystkich celach nigdzie nie mogli znaleźć przyjaciół.Wbiegli do kolejnego korytarza.Nagle Polska dostrzegł w rogu jednego z więzień cień i podbiegł do tego miejsca.
W celi siedziała Węgry na widok chłopaków podskoczyła z radości.Prusy otworzył kratę i dziewczyna wisiała już na szyjach przyjaciół przyciskając ich mocno do siebie.
-Dobra puść już nas bo się udusimy!-krzyknął Gilbert
-A to ci po co?-zapytał zdziwiony Feliks wskazując na patelnie w dłoni dziewczyny, która nie wiadomo skąd wzięła nie w więzienu.
-Dla obrony!-odparła Węgry
Prusak popatrzył zdziwiony na przyjaciółkę, a ona powiedziała że chętnie na nim zademonstruje.
-Dobra!Musimy się pospieszyć zaraz mogą nas znaleźć.-powiedział Polska rozdzielając przyjaciół.
Erzbest i Gilbert popatrzyli na siebie i przytaknęli.Po jakimś czasie znowu biegli przeczesując korytarze w poszukiwaniu przyjaciół.
-Znalazłam!-krzyknęła Węgry
Przyjaciele podbiegli do dziewczyny i zobaczyli stojącego z kratą Szwajcarie.Polska i Prusy roześmiali się
a przyjaciele patrzyli na nich jak na wariatów.
-Z czego wy się śmiejecie w takiej chwili?-zapytał ostro bankier
-Z niczego!-odparli naraz
Gilbert podbiegł do celi i otworzył.
-Musimy poszukać mojej siostry!-krzyknął Vash
Przyjaciele przytaknęli do siebie i pobiegli na dalsze poszukiwania ostatniego członka ich małej grupy.
Zdawało się im że przeszukali już wszystkie korytarze, ale po dziewczynie nie było śladu.
Najbardziej tym wszystkim zrozpaczony był Szwajcaria.To przecież była jego ukochana młodsza siostrzyczka(chociaż nie chciał się do tego przyznać).
-I co my teraz zrobimy?-zapytał Węgry
-Szukamy dalej.-powiedział Polska
Nagle na końcu korytarza rozległo się szlochanie. Przyjaciele nie wiele myśląc rzucili się w tamtą strone.
Pierwszy do celi dopadł Vash.W celi siedziała zrozpaczona Lili.To pierwszy raz kiedy została gdzieś zamknięta(bez brata).Prusy szybkim ruchem otworzył kratę.Dziewczyna skoczyła na brata ze szczęścia.
Szwajcaria też był szczęśliwy.Nagle rozległo się tupanie i na końcu korytarza pojawiła się znana i znienawidzona przez wszystkich postać Niemca.Przyjaciele zerwali się do ucieczki.Biegli nie patrząc przed siebie.Zobaczyli przed sobą drzwi i wbiegli tam chcąc schować się przed Niemcy.Nim się zorientowali byli na dworze, ale ciągle nie mogli zrobić sobie przerwy.Biegli dalej chcąc znaleźć się byle daleko od więzienia
Byli cały czas w domu Niemiec.Biegli, aż dotarli do granicy Polsko-Niemieckiej.Widać było już pierwsze ślady wojny.Spalone lasy były tylko częścią wojennej fali zniszczeń.Zrobili sobie przerwę gdy dotarli już do domu Polski.
Zmęczone państwa usiadły na trawie aby odpocząć.Wszyscy byli przerażeni tym co się stało.
-Ja pojade do siebie!-powiedziała Węgry-Muszę pomóc swoim ludziom.
-My też!-krzyknęły pozostałe państwa
Polska rozumiał to i przytaknął uśmiechając się.Po godzinie wszyscy byli już gotowi do drogi.
-Tylko nie wpakuj się w kłopoty!-zaśmiał się Prusy i odjechał jak reszta.
Feliks stał jeszcze chwile a póżniej zwrócił się w strone domu.Miał już wchodzić gdy poczół metal przebijający jego plecy.Przed oczami zaczęło robić mu się ciemno.Usłyszał tylko znajomy zimny głos mówiący.
-To twój koniec towarzyszu-powiedział głos
-Zdrajca!-krzyknął Polska i zemdlał.
______________________________________________________________________________
Sorry że tak długo mnie nie było ale te wszystkie sprawdziany i w ogóle ahh......
sobota, 26 stycznia 2013
6.Początek nowego konfliktu.
Niemcy...On posunął się za daleko.Co prawda konflikt pomiędzy nim a Polską trwa, już bardzo długo,ale w sumie nigdy nic poważ niego sobie nie zrobili.Nagle Feliks poczuł, że ciągną go po ziemi.Po jakimś czasie doszli do starego budynku wyglądającego jak więzienie.Każde z państw wrzucono do innej celi.Polska wsiadł w kącie swojego więzienia.Nawet nie wiedział kiedy łzy zaczęły napływać mu do oczu.Czuł się taki bezradny i bezsilny.
-,,Co teraz będzie?''-myślał.-,,Co Niemiec planuje?''
Myśli te nie dawały mu spokoju.A co z jego przyjaciółmi przecież oni też się tu znaleźli.polska cały czas miał uczucie, że to wszystko jego wina.Nie umiał się bronić.Dawne czasy kiedy był potęgom się już skończyły, a niedawne wydarzenia ciągle dawały o sobie znać.Przecież tak niedawno odzyskał niepodległość i miał ją znowu stracić?!Nie mógł na to pozwolić!Nie teraz!Nie w takiej chwili!Nagle rozległ się trzask kraty i ktoś wszedł do celi.
-No proszę!.Kogo my tu mamy?-zapytał drwiący głos Niemca
Feliks poczuł, że zalewa go złość, ale uczucie to przeważał smutek i strach.Wiedział, że Niemcy nie ma dla niego litości i tak miało być i tym razem.Ludwig(Niemcy)podszedł do chłopaka i zerwał mu worek z głowy.
Polska popatrzył na niego z obrzydzeniem i odrazą.Niemcy zauważył to bo chwile później uderzył chłopaka w brzuch.Feliks zwinął się z bólu.Ludwig z satysfakcją popatrzył na niego, chwycił za kołnierz i pociągnął za sobą przez korytarze.Szedł tak, aż do jakiejś sali.Ściany pokoju pomalowane, były na biało.W środku był stół z dwoma krzesłami po obu przeciwnych stronach i szafka.Pomieszczenie oświetlała słaba świeczka.
Niemcy posadził chłopaka na krześle i przywiązał mu do oparcia krzesła ręce.Sam usiadł na przeciwko niego i patrzył na chłopaka z szyderczym uśmiechem na twarzy.
-Poddasz się dobrowolnie czy mamy Cię zmusić?-zapytał.
-Ja się nigdy nie poddam!!!-krzyknął Polska
-Acha czyli mam Cię zmusić.-odpowiedział Niemcy i podszedł do chłopaka.
Polska popatrzył na Ludwiga.Ten na pewno nie miał zamiaru odpuścić.Uderzył zielonookiego kilka razy w głowę i kopnął w brzuch przewracając krzesło.Polska z trudem usiadł na ziemi.Niemcy pociągnął go do góry za włosy sadzając go z powrotem na krzesło.
-Teraz się poddajesz?-zapytał się.
-Mówiłem ci ja się nie poddaje!-odkrzyknął Feliks
-,,Ten chłopak mnie zaczyna wkurzać''-pomyślał Niemcy-Dobra jak chcesz!-powiedział.
Wstał i podszedł do szafki z której wyciągnął nóż i podszedł do więźnia.Popatrzył na Feliksa mściwym wzrokiem i przejechał mu po ręce głęboko wbijając nóż.Cieszył się widząc cierpienie jakie zadał słabszemu państwu.Polska po jeszcze kilku ciosach zadanych nożem osunął się na krzesło.
-Pokaże ci coś.-powiedział Niemcy i postawił przed chłopakiem radio.To co Feliks usłyszał wstrząsnęło nim
Choć sygnał był przerywany on słyszał wszystko wyraźnie.....
Dzisiaj... 1 września 1939.Niemcy zaczęli ostrzał placówek Polskich.....Walki rozprzestrzeniły się już prawie na cały kraj...władze są wobec tego bezsilne...zaczęła się prawdziwa wojna. Potrzebne jest wsparcie na froncie wschodnim znajdującym się koło Poznania.....Stolica jest bohatersko broniona przez wojska Polskie...Jest już wiele ofiar tego konfliktu, zarówno po stronie Polskiej jak i Niemieckiej....teraz właś..............
Sygnał się przerwał na dobre, a może to ten człowiek, już nie żyje.Dlaczego Niemcy mu to pokazał ?Dlaczego?To miał być następna wojna?Ale dlaczego?Po co?W sumie powód dla niektórych wydawał by się prosty.Władza!Tak dla Niemca liczyła się władza!Może nie tyle dla niego co dla jego szefa.Wszystkie kraje wiedziały o tym.Ale to teraz Polski nie obchodziło chciał po prostu wyrwać się z tego więzienia i pomóc swoim ludziom.Tylko to się dla niego liczyło.Popatrzył na Niemca.Na jego twarzy był uśmiech zwycięstwa i triumfu.Myślał, że już pokonał Polskę i że ten już się poddał, ale się mylił.Polska nie zamierzał się wcale poddać a wręcz przeciwnie, był gotowy do walki.Do walki za swoich ludzi.Co prawda nie lubił walczyć, był osobą wesołą i roztargnioną przez co wiele państw go nie doceniało, ale większość państw wiedziała, że Polska umie być bardzo poważny.Feliks, był nazywany Feniksem Europy, dlatego że po nie jednych upadkach i przegranych potrafił się podnieść i otrząsnąć jak feniks z popiołów.
-Przegrasz!!! Musisz to przyznać.-odezwał się Niemcy.
-Nigdy!-powiedział Polska
-A ty dalej to samo!!!-krzyknął i uderzył pięścią w stół.
Polska tak przenikliwie na niego patrzył, że Niemiec nie mógł tego dłużej znieść.Kopnął chłopaka tym samym łamiąc mu żebra.Feliks zaczął pluć krwią i po chwili z bólu stracił przytomność.
-Zabierzcie go do celi!-krzyknął do dwóch żołnierzy.
Wojskowi złapali chłopaka za ręce i pociągnęli za sobą przez korytarze.
Prusy siedział w kącie.Miał przed chwilą styczność z Niemieckimi żołnierzami i też już zdążył poczuć ból zadany z ich strony.
-,,Co za facet nie tak go wychowałem''-pomyślał ironicznie
Był starszy od swojego brata i miał z tego satysfakcje a jak nadarzała się okazja wypominał mu to.
-Jak on może coś takiego robić-powiedział cicho.
Nagle rozległ się tupot butów i do celi weszło dwóch Niemieckich żołnierzy, którzy zakuli Gilberta i kazali iść za sobą.
-,,Co z dzień''-pomyślał.
Węgry dla odmiany leżała na podłodze.Ona też miała okazje spotkać się z brakiem litości ze strony Niemców.Martwiła się o przyjaciół.Jak to w ogóle możliwe?Znowu?Dopiero co otrząsnęli się po jednej wojnie, a tu ma być następna. Dziewczynę dręczyło wiele myśli.Jak by nie patrzeć to w początku tej poprzedniej wojny była jednym ze sprawców.Ale ona była teraz inna.Nie chciała już walczyć.Zaczęły napływać jej do oczu łzy.
-I co ja teraz zrobię?-powiedziała cicho.
Szwajcaria i Liechtenstein też byli rozdzieleni.Szwajcaria chodził zdenerwowany po celi, Przed chwilą został pobity przez Niemców. Przecież, był żołnierzem a dał się złapać.Martwił się strasznie o swoją siostrę.
-Jeśli się jej coś stanie...To będzie moja wina-powiedział cicho.
Po jakimś czasie usiadł na ziemi i zaczął myśleć.
-Co teraz będzie?-pomyślał
Liechtenstein siedziała pod ścianą i płakała. Jeden z żołnierzy przed chwilą ja pobił.Tak naprawdę to wszyscy mieli kłopot.Dziewczyna była bezsilna.Sama nigdy nie walczyła.Zawsze polegała na bracie.
I co teraz miała zrobić?Szwajcaria uczył ją czegoś, ale czy zapamiętała?Nawet jeśli tak to czy odważyła by się to teraz pokazać?
-I co teraz?-powiedziała szeptem.
Wszystkie państwa miały styczność z niemieckimi żołnierzami.I wszyscy myśleli o tym samym,,I co teraz?''
Nikt nie wiedział,że ten dzień rozpocznie II Wojne światową.
_______________________________________________________________________
No to jeszcze obrazki......
-,,Co teraz będzie?''-myślał.-,,Co Niemiec planuje?''
Myśli te nie dawały mu spokoju.A co z jego przyjaciółmi przecież oni też się tu znaleźli.polska cały czas miał uczucie, że to wszystko jego wina.Nie umiał się bronić.Dawne czasy kiedy był potęgom się już skończyły, a niedawne wydarzenia ciągle dawały o sobie znać.Przecież tak niedawno odzyskał niepodległość i miał ją znowu stracić?!Nie mógł na to pozwolić!Nie teraz!Nie w takiej chwili!Nagle rozległ się trzask kraty i ktoś wszedł do celi.
-No proszę!.Kogo my tu mamy?-zapytał drwiący głos Niemca
Feliks poczuł, że zalewa go złość, ale uczucie to przeważał smutek i strach.Wiedział, że Niemcy nie ma dla niego litości i tak miało być i tym razem.Ludwig(Niemcy)podszedł do chłopaka i zerwał mu worek z głowy.
Polska popatrzył na niego z obrzydzeniem i odrazą.Niemcy zauważył to bo chwile później uderzył chłopaka w brzuch.Feliks zwinął się z bólu.Ludwig z satysfakcją popatrzył na niego, chwycił za kołnierz i pociągnął za sobą przez korytarze.Szedł tak, aż do jakiejś sali.Ściany pokoju pomalowane, były na biało.W środku był stół z dwoma krzesłami po obu przeciwnych stronach i szafka.Pomieszczenie oświetlała słaba świeczka.
Niemcy posadził chłopaka na krześle i przywiązał mu do oparcia krzesła ręce.Sam usiadł na przeciwko niego i patrzył na chłopaka z szyderczym uśmiechem na twarzy.
-Poddasz się dobrowolnie czy mamy Cię zmusić?-zapytał.
-Ja się nigdy nie poddam!!!-krzyknął Polska
-Acha czyli mam Cię zmusić.-odpowiedział Niemcy i podszedł do chłopaka.
Polska popatrzył na Ludwiga.Ten na pewno nie miał zamiaru odpuścić.Uderzył zielonookiego kilka razy w głowę i kopnął w brzuch przewracając krzesło.Polska z trudem usiadł na ziemi.Niemcy pociągnął go do góry za włosy sadzając go z powrotem na krzesło.
-Teraz się poddajesz?-zapytał się.
-Mówiłem ci ja się nie poddaje!-odkrzyknął Feliks
-,,Ten chłopak mnie zaczyna wkurzać''-pomyślał Niemcy-Dobra jak chcesz!-powiedział.
Wstał i podszedł do szafki z której wyciągnął nóż i podszedł do więźnia.Popatrzył na Feliksa mściwym wzrokiem i przejechał mu po ręce głęboko wbijając nóż.Cieszył się widząc cierpienie jakie zadał słabszemu państwu.Polska po jeszcze kilku ciosach zadanych nożem osunął się na krzesło.
-Pokaże ci coś.-powiedział Niemcy i postawił przed chłopakiem radio.To co Feliks usłyszał wstrząsnęło nim
Choć sygnał był przerywany on słyszał wszystko wyraźnie.....
Dzisiaj... 1 września 1939.Niemcy zaczęli ostrzał placówek Polskich.....Walki rozprzestrzeniły się już prawie na cały kraj...władze są wobec tego bezsilne...zaczęła się prawdziwa wojna. Potrzebne jest wsparcie na froncie wschodnim znajdującym się koło Poznania.....Stolica jest bohatersko broniona przez wojska Polskie...Jest już wiele ofiar tego konfliktu, zarówno po stronie Polskiej jak i Niemieckiej....teraz właś..............
Sygnał się przerwał na dobre, a może to ten człowiek, już nie żyje.Dlaczego Niemcy mu to pokazał ?Dlaczego?To miał być następna wojna?Ale dlaczego?Po co?W sumie powód dla niektórych wydawał by się prosty.Władza!Tak dla Niemca liczyła się władza!Może nie tyle dla niego co dla jego szefa.Wszystkie kraje wiedziały o tym.Ale to teraz Polski nie obchodziło chciał po prostu wyrwać się z tego więzienia i pomóc swoim ludziom.Tylko to się dla niego liczyło.Popatrzył na Niemca.Na jego twarzy był uśmiech zwycięstwa i triumfu.Myślał, że już pokonał Polskę i że ten już się poddał, ale się mylił.Polska nie zamierzał się wcale poddać a wręcz przeciwnie, był gotowy do walki.Do walki za swoich ludzi.Co prawda nie lubił walczyć, był osobą wesołą i roztargnioną przez co wiele państw go nie doceniało, ale większość państw wiedziała, że Polska umie być bardzo poważny.Feliks, był nazywany Feniksem Europy, dlatego że po nie jednych upadkach i przegranych potrafił się podnieść i otrząsnąć jak feniks z popiołów.
-Przegrasz!!! Musisz to przyznać.-odezwał się Niemcy.
-Nigdy!-powiedział Polska
-A ty dalej to samo!!!-krzyknął i uderzył pięścią w stół.
Polska tak przenikliwie na niego patrzył, że Niemiec nie mógł tego dłużej znieść.Kopnął chłopaka tym samym łamiąc mu żebra.Feliks zaczął pluć krwią i po chwili z bólu stracił przytomność.
-Zabierzcie go do celi!-krzyknął do dwóch żołnierzy.
Wojskowi złapali chłopaka za ręce i pociągnęli za sobą przez korytarze.
Prusy siedział w kącie.Miał przed chwilą styczność z Niemieckimi żołnierzami i też już zdążył poczuć ból zadany z ich strony.
-,,Co za facet nie tak go wychowałem''-pomyślał ironicznie
Był starszy od swojego brata i miał z tego satysfakcje a jak nadarzała się okazja wypominał mu to.
-Jak on może coś takiego robić-powiedział cicho.
Nagle rozległ się tupot butów i do celi weszło dwóch Niemieckich żołnierzy, którzy zakuli Gilberta i kazali iść za sobą.
-,,Co z dzień''-pomyślał.
Węgry dla odmiany leżała na podłodze.Ona też miała okazje spotkać się z brakiem litości ze strony Niemców.Martwiła się o przyjaciół.Jak to w ogóle możliwe?Znowu?Dopiero co otrząsnęli się po jednej wojnie, a tu ma być następna. Dziewczynę dręczyło wiele myśli.Jak by nie patrzeć to w początku tej poprzedniej wojny była jednym ze sprawców.Ale ona była teraz inna.Nie chciała już walczyć.Zaczęły napływać jej do oczu łzy.
-I co ja teraz zrobię?-powiedziała cicho.
Szwajcaria i Liechtenstein też byli rozdzieleni.Szwajcaria chodził zdenerwowany po celi, Przed chwilą został pobity przez Niemców. Przecież, był żołnierzem a dał się złapać.Martwił się strasznie o swoją siostrę.
-Jeśli się jej coś stanie...To będzie moja wina-powiedział cicho.
Po jakimś czasie usiadł na ziemi i zaczął myśleć.
-Co teraz będzie?-pomyślał
Liechtenstein siedziała pod ścianą i płakała. Jeden z żołnierzy przed chwilą ja pobił.Tak naprawdę to wszyscy mieli kłopot.Dziewczyna była bezsilna.Sama nigdy nie walczyła.Zawsze polegała na bracie.
I co teraz miała zrobić?Szwajcaria uczył ją czegoś, ale czy zapamiętała?Nawet jeśli tak to czy odważyła by się to teraz pokazać?
-I co teraz?-powiedziała szeptem.
Wszystkie państwa miały styczność z niemieckimi żołnierzami.I wszyscy myśleli o tym samym,,I co teraz?''
Nikt nie wiedział,że ten dzień rozpocznie II Wojne światową.
_______________________________________________________________________
No to jeszcze obrazki......
pozdrowienia Iruchi
wtorek, 15 stycznia 2013
Powrót króla szamanów
Jeśli chcieli byście żeby ci bohaterowie wrócili
podpisujemy petycje http://www.petycjeonline.com/powrot_krola_szamanow
Chce ktoś może?Prosimy o podpis, powiedzenie akcji innym i rozreklamowanie jej.
Iruchi i Fani SK
poniedziałek, 14 stycznia 2013
No i zaczynają się kłopoty.
-Ale dobre!-powiedział Prusak jedząc kanapkę.
Był piękny dzień i przyjaciele siedzieli na łące robiąc piknik.
-Nie jedz z pełną buzią!-krzyknęła Węgry uderzając chłopaka patelnią w głowę.
-Ała!-jęknął Prusy
Przyjaciel kłócących się państw zaczęli się śmiać.
-Dobra,przestańcie!-zaśmiał się Polska, próbując rozdzielić przyjaciół.
Erzbest puściła Gilberta, którego ciągnęła za włosy i cała piątka zaczęła się śmiać.
-Może chodźmy do domu, tu jest za gorąco-zaproponował Prusy
-Dobra!-krzyknęli przyjaciele i zaczęli się ścigać kto pierwszy.
Tylko Szwajcaria szedł z tyłu mówiąc że ta zabawa jest dziecinna i że on nie zamierza się ścigać.
Polska zatrzymał się w drzwiach.
-Ja pójdę jeszcze do stajni na chwile.Ok?-zapytał.
-Jasne!-krzyknęła Węgry
Blondyn szybko pobiegł do swoich koni.Zawsze gdy patrzył na ich wesołe mordki robił się nie wiadomo
czemu strasznie szczęśliwy.Jego ulubionym koniem, był Karin.Koń ten, miał już swoje lata i nie jedną
wojnę przeżył.Był on srebrzysto białego koloru, jego oczy błyszczały i widać było w nich chęć do życia.
Był najlepszym przyjacielem Polski.Feliks zawsze, nawet w najtrudniejszych chwilach mógł na niego liczyć.
Ten koń wyciągnął go z niejednej opresji.Chłopak podbiegł do zwierzęcia i zaczął go głaskać po nosie.
-Jak tam u Ciebie stary przyjacielu?-zaśmiał się Polska
Koń pomachał państwu na znak, że u niego w porządku.
-To się ciesze!-krzyknął Łukasiewicz i pobiegł po wiadro na wodę.
Nalanie koniom wody zajęło, mu pół godziny, aż w końcu zakończył tą iście ciekawą czynność.
Po skończeniu pobiegł do domu. Otworzył drzwi i....
-Aaaaa....Zabierz go!-Gilbert wydzierał się na cały dom.
-Daj spokój Gilbert.Złaź z tam tąd-krzyczała na niego Węgry.
-Nie! Zabierz go!-nie dał się przekonać Prusy.
Polska szybko pobiegł do pokoju i ...Ten widok rozbawił go do łez.
Na stole w pokoju siedział jego orzeł-Fenek, a za to Gilbert siedział na szafie.
Ptak na widok Polski zleciał z mebla i usiadł mu na ramieniu.Dopiero po jakiś czasie udało się ściągnąć Prusy z szafy.Przyjaciele zaczęli śmiać się z chłopaka.
-Ale miałeś stracha!-śmiała się Węgry.
-Wcale nie!-bronił się Prusak.
-A wcale, że tak-krzyknęła Liechtenstein.
-Nie!Ja tylko broniłem przyjaciela!-powiedział wskazując na żółtą kulkę na głowie.
Polska spojrzał na Fenka, który tą sytuacją był wyraźnie rozbawiony.
-No wiesz.-powiedział Polska do ptaka-Żeby ludzi straszyć.
Ptak zaczął udawać, że z tą sprawą nie ma nic wspólnego.
Przyjaciele zaczęli się śmiać(nawet Prusy) i usiedli na fotelach.
-No dobra, to co robimy na obiad?-zapytała Węgry
-Żurek!-krzyknął Polska.
-No dobrze.-zaśmiała się Węgry i weszła do kuchni.
-To ja też pójdę-powiedziała Lili i pobiegła za przyjaciółką.
-No wiesz, ale jak można się bać Fenka?-zapytał polska Prus gładząc ptaka po głowie.
-Ja się nie bałem!-krzyknął Gilbert.-On chce zjeść Gilbirta!
-Wcale nie!Prawda?-zapytał Polska orła.
Ptak, przecząco pokręcił głową.
-No widzisz.-zaśmiał się Lukasiewicz.
-Ta akurat!On tylko udaje!-krzyknął Prusy.
-No dobrze uspokójcie się.-powiedział Szwajcaria.
Przyjaciele przytaknęli.
-Obiad na stole!-krzyknęła Węgry zapraszając do jadalni.
Prusy i Polska zerwali się z miejsca, a Vash szedł za nimi bucząc coś pod nosem.
-Pycha!Żurek!-krzyknął Feliks zajmując miejsce przy stole.
Chłopak, chciał zabrać się do jedzenia, gdy spojrzał na Fenka.
-Lili.Mogła byś mi podać jakąś filiżankę?-zapytał przyjaciółki
-Jasne!-odpowiedziała dziewczyna i podała filiżankę Polsce.
Feliks nabrał do szklanki trochę zupy i dał Fenkowi.
-No, teraz jak już wszyscy mają, to możemy jeść!-powiedziała Węgry.
Po obiedzie przyjaciele usiedli w salonie i zaczęli opowiadać żarty.
-Acha!A co do obiadu to był totalnie przepyszny dziewczyny.-powiedział Polska.
-Dziękujemy!-powiedziały równocześnie przyjaciółki.
-Nie ma za co!-zaśmiał się blondyn.
-No to co będziemy teraz robić?-zapytał Prusy przyjaciół.
Wszyscy zaczęli się zastanawiać, co mogli by robić.Aż w końcu wpadli na pomysł, aby pójść nad rzekę.
Zapakowali ręczniki, koc i poszli nad wodę. Zabawa skończyła się na tym, że Gilbert miał guza na głowie,
polska siniaki na nogach, a Szwajcaria był cały podrapany(lepiej nie pytać co się tam działo).
Po drodze do domu dziewczyny zbierały kwiaty.Na łąkach polski było ich wiele, pięknych i kolorowych(oczywiście kwiatów).Gdy doszli na miejsce stanęli w miejscu jak sparaliżowani.To co zobaczyli
przeraziło ich.Dom Polski był w ruinie.Chłopak padł na kolana, a do oczu zaczęły zaczęły napływać mu łzy.
-Kto to zrobił?-zapytał cicho i wyprostował się.
Nagle w krzakach, coś się poruszyło.Państwa nie zdążyły, nawet odwrócić się, gdy ktoś założył im na głowy worki.
-Zabierzcie ich!-krzyknął jakiś głos.
Głos ten był dla państw znajomy.Polska przez dziurę w worku, zobaczył twarz.Twarz tą znał i to bardzo dobrze.Człowiek ten uśmiechał się w szyderczy sposób.Była to ostatnia osoba jaką Polska chciał zobaczyć.
Niemcy........
_______________________________________________________________
Mam nadzieje,że rozdział się spodobał.Jeśli znajdziecie błędy proszę piszcie.
A dla wszystkich którzy przeczytali i wchodzą na mojego bloga wielkie pozdrowienia od
naszej całej ekipy.
Polska:I ode mnie!
Tak od ciebie też.
Prusy:A ja?
No tak.A więc jak powiedziałam od całej ekipy.*patrzy złym wzrokiem na Prusy*
No i jeszcze obrazki.
Był piękny dzień i przyjaciele siedzieli na łące robiąc piknik.
-Nie jedz z pełną buzią!-krzyknęła Węgry uderzając chłopaka patelnią w głowę.
-Ała!-jęknął Prusy
Przyjaciel kłócących się państw zaczęli się śmiać.
-Dobra,przestańcie!-zaśmiał się Polska, próbując rozdzielić przyjaciół.
Erzbest puściła Gilberta, którego ciągnęła za włosy i cała piątka zaczęła się śmiać.
-Może chodźmy do domu, tu jest za gorąco-zaproponował Prusy
-Dobra!-krzyknęli przyjaciele i zaczęli się ścigać kto pierwszy.
Tylko Szwajcaria szedł z tyłu mówiąc że ta zabawa jest dziecinna i że on nie zamierza się ścigać.
Polska zatrzymał się w drzwiach.
-Ja pójdę jeszcze do stajni na chwile.Ok?-zapytał.
-Jasne!-krzyknęła Węgry
Blondyn szybko pobiegł do swoich koni.Zawsze gdy patrzył na ich wesołe mordki robił się nie wiadomo
czemu strasznie szczęśliwy.Jego ulubionym koniem, był Karin.Koń ten, miał już swoje lata i nie jedną
wojnę przeżył.Był on srebrzysto białego koloru, jego oczy błyszczały i widać było w nich chęć do życia.
Był najlepszym przyjacielem Polski.Feliks zawsze, nawet w najtrudniejszych chwilach mógł na niego liczyć.
Ten koń wyciągnął go z niejednej opresji.Chłopak podbiegł do zwierzęcia i zaczął go głaskać po nosie.
-Jak tam u Ciebie stary przyjacielu?-zaśmiał się Polska
Koń pomachał państwu na znak, że u niego w porządku.
-To się ciesze!-krzyknął Łukasiewicz i pobiegł po wiadro na wodę.
Nalanie koniom wody zajęło, mu pół godziny, aż w końcu zakończył tą iście ciekawą czynność.
Po skończeniu pobiegł do domu. Otworzył drzwi i....
-Aaaaa....Zabierz go!-Gilbert wydzierał się na cały dom.
-Daj spokój Gilbert.Złaź z tam tąd-krzyczała na niego Węgry.
-Nie! Zabierz go!-nie dał się przekonać Prusy.
Polska szybko pobiegł do pokoju i ...Ten widok rozbawił go do łez.
Na stole w pokoju siedział jego orzeł-Fenek, a za to Gilbert siedział na szafie.
Ptak na widok Polski zleciał z mebla i usiadł mu na ramieniu.Dopiero po jakiś czasie udało się ściągnąć Prusy z szafy.Przyjaciele zaczęli śmiać się z chłopaka.
-Ale miałeś stracha!-śmiała się Węgry.
-Wcale nie!-bronił się Prusak.
-A wcale, że tak-krzyknęła Liechtenstein.
-Nie!Ja tylko broniłem przyjaciela!-powiedział wskazując na żółtą kulkę na głowie.
Polska spojrzał na Fenka, który tą sytuacją był wyraźnie rozbawiony.
-No wiesz.-powiedział Polska do ptaka-Żeby ludzi straszyć.
Ptak zaczął udawać, że z tą sprawą nie ma nic wspólnego.
Przyjaciele zaczęli się śmiać(nawet Prusy) i usiedli na fotelach.
-No dobra, to co robimy na obiad?-zapytała Węgry
-Żurek!-krzyknął Polska.
-No dobrze.-zaśmiała się Węgry i weszła do kuchni.
-To ja też pójdę-powiedziała Lili i pobiegła za przyjaciółką.
-No wiesz, ale jak można się bać Fenka?-zapytał polska Prus gładząc ptaka po głowie.
-Ja się nie bałem!-krzyknął Gilbert.-On chce zjeść Gilbirta!
-Wcale nie!Prawda?-zapytał Polska orła.
Ptak, przecząco pokręcił głową.
-No widzisz.-zaśmiał się Lukasiewicz.
-Ta akurat!On tylko udaje!-krzyknął Prusy.
-No dobrze uspokójcie się.-powiedział Szwajcaria.
Przyjaciele przytaknęli.
-Obiad na stole!-krzyknęła Węgry zapraszając do jadalni.
Prusy i Polska zerwali się z miejsca, a Vash szedł za nimi bucząc coś pod nosem.
-Pycha!Żurek!-krzyknął Feliks zajmując miejsce przy stole.
Chłopak, chciał zabrać się do jedzenia, gdy spojrzał na Fenka.
-Lili.Mogła byś mi podać jakąś filiżankę?-zapytał przyjaciółki
-Jasne!-odpowiedziała dziewczyna i podała filiżankę Polsce.
Feliks nabrał do szklanki trochę zupy i dał Fenkowi.
-No, teraz jak już wszyscy mają, to możemy jeść!-powiedziała Węgry.
Po obiedzie przyjaciele usiedli w salonie i zaczęli opowiadać żarty.
-Acha!A co do obiadu to był totalnie przepyszny dziewczyny.-powiedział Polska.
-Dziękujemy!-powiedziały równocześnie przyjaciółki.
-Nie ma za co!-zaśmiał się blondyn.
-No to co będziemy teraz robić?-zapytał Prusy przyjaciół.
Wszyscy zaczęli się zastanawiać, co mogli by robić.Aż w końcu wpadli na pomysł, aby pójść nad rzekę.
Zapakowali ręczniki, koc i poszli nad wodę. Zabawa skończyła się na tym, że Gilbert miał guza na głowie,
polska siniaki na nogach, a Szwajcaria był cały podrapany(lepiej nie pytać co się tam działo).
Po drodze do domu dziewczyny zbierały kwiaty.Na łąkach polski było ich wiele, pięknych i kolorowych(oczywiście kwiatów).Gdy doszli na miejsce stanęli w miejscu jak sparaliżowani.To co zobaczyli
przeraziło ich.Dom Polski był w ruinie.Chłopak padł na kolana, a do oczu zaczęły zaczęły napływać mu łzy.
-Kto to zrobił?-zapytał cicho i wyprostował się.
Nagle w krzakach, coś się poruszyło.Państwa nie zdążyły, nawet odwrócić się, gdy ktoś założył im na głowy worki.
-Zabierzcie ich!-krzyknął jakiś głos.
Głos ten był dla państw znajomy.Polska przez dziurę w worku, zobaczył twarz.Twarz tą znał i to bardzo dobrze.Człowiek ten uśmiechał się w szyderczy sposób.Była to ostatnia osoba jaką Polska chciał zobaczyć.
Niemcy........
_______________________________________________________________
Mam nadzieje,że rozdział się spodobał.Jeśli znajdziecie błędy proszę piszcie.
A dla wszystkich którzy przeczytali i wchodzą na mojego bloga wielkie pozdrowienia od
naszej całej ekipy.
Polska:I ode mnie!
Tak od ciebie też.
Prusy:A ja?
No tak.A więc jak powiedziałam od całej ekipy.*patrzy złym wzrokiem na Prusy*
No i jeszcze obrazki.
I jak są ferie to jest też....
piątek, 11 stycznia 2013
Achhh..Te wspomnienia.
Dni mijały i zbliżało się lato.Teraz w domu Polski było pięć osób (łącznie z nim).
-Idziemy na piknik?!Jest taka piękna pogoda.-zaproponowała Lili.
-Jasne!-odparła Erzbest
Trudno było się na piknik nie zgodzić.Na dworze rzeczywiście było pięknie
słońce świeciło mocno, więc było gorąco.Zaczęły się przygotowania.
Erzbest z Lili robiły coś w kuchni.Szwajcaria z Prusami kłócili się o to kto ma w kraju
lepsze wojsko, a Polska widząc że nic nie zdziała poszedł do schowka szukać koca.
-Hmmm...Co my tu mamy?-powiedział wchodząc do pomiszczenia.
Popatrzył po składziku było tu wiele zakurzonych rzeczy, ale Feliks nawet nie
myślał o tym aby się ich pozbyć, o nie mu to by nawet do głowy nie przyszło, może
te rzeczy były stare, ale dla chłopaka bardzo cenne były to pamiątki z ponad tysiąca lat
historii jego istnienia.
-,,Aż się łza w oku kręci"-pomyślał dumnie.
Schowek, może i był mały, ale chłopakowi to nie przeszkadzało.Lubił czasem, nawet
usiąść na podłodze i powspominać.Nie wiedział ile tam stał czas się dla niego nie liczył, ale powinien wiedzieć, że stał tam długo, a już na pewno wystarczająco długo,żeby przyjaciele zaczęli go szukać.
-O tu jesteś!!!!!-krzyknął Prusak.
Feliks wyrwany z zamyślenia odwrócił się w stronę przyjaciela.
-A gdzie mam być?-zapytał ironicznie Polska.
-No nie wiem.-odparł zdziwiony Gilbert i popatrzył po pomieszczeniu.
Stali tak jakąś chwile.
-Aaaa..Rozumiem.Pamiątki?-przerwał cisze Prusy.
-A skąd wiesz?-zapytał zdziwiony Polska
-Stąd, że niektóre rzeczy pamiętam.-odparł chłopak.
Popatrzyli na siebie i usiedli na podłodze.Coś ciążyło na duszy każdemu z nich.
-Przepraszam!-powiedzieli równocześnie.
Popatrzyli chwile na siebie.
-Za co ty mnie przepraszasz?-zapytał Feliks.
-Ne żartuj sobie.-powiedział Gilbert.
-Nie no, ale totalnie powiedz.-odparł blondyn.
-No za te wszystkie rozbiory i całą resztę.-wyjaśnił czerwonooki.
Siedzieli chwile w ciszy.
-A ty za co mnie przepraszasz?-zapytał po chwili zdziwiony Gilbert.
-No za to, no po prostu z wszystko co ci zrobiłem!-prawie krzyknął Polska
Historia zamazała niektóre sprawy i Gilbert nie pamiętał dokładnie, co
miłośnik koni mógł mu zrobić.
-Też mam u siebie taki schowek.-odezwał się Prusy.
-Naprawdę?Fajnie tak czasem powspominać nie?-zapytał wesoło Feliks.
-No i to jeszcze jak!-krzyknął hodowca zmutowanych genetycznie kurczaków.
Przyjaciele zaczęli się śmiać.Śmiech ten był szczery i radosny.Dawno się już
razem nie śmiali, można by powiedzieć bardzo dawno.
-No do mnie nie możemy się dostać....-powiedział Prusy
-....więc możemy powspominać twoje wspomnienia-dokończył.
Na tą propozycje Polska się zgodził.
-Widzisz ten miecz?-zapytał blondyn przyjaciela.
-No widzę i co?-odparł Prusak
-Nim przez ponad pięćset lat pasowani byli rycerze.-odparł.
-A tamte rzeczy?-zapytał zaciekawiony Gilbert wskazując trzy przedmioty.
-To symbole władzy królewskiej-odparł zielonooki widząc, że przyjaciel
wskazuje na Jabłko, Berło i Krzyż.
-Ahaaa...To te, co dostał Bolesław Chrobry?-Zapytał po chwili pan Zagiblisty.
-Te same.-odparł dumnie Łukasiewicz.
-Muszą być stare.-powiedział z podziwem Prusak.
-Tak bardzo...-odrzekł Polska.
-...więc ich nie zniszcz!-krzyknął dokańczając .
-Dlaczego zawsze ja?-zapytał urażony Gilbert.
-Przecież żartuje.-zaśmiał się Feliks.
Długo jeszcze Polska opowiadał o różnych rzeczach znajdujących się
w schowku.Opowiedział o buławie, którą posługiwał się Jan Czarniecki podczas
Potopu Szwedzkiego(którego zresztą do dzisiaj Polska Szwecji nie wybaczył)
o zwycięskiej bitwie pod Wiedniem prowadzonej przez Jana Sobieskiego
pokazał Prusom obrazy wielkiego malarza Jana Matejki.
-A to pamiętasz?-zapytał Polska wskazując na posklejaną mapę.
-Przepraszam-powiedział cicho Były Zakon Krzyżacki
Tak.To była mapa z rozbiorów Polski.To był chyba dla samego Feliksa jak i dla
kraju najgorszy okres w historii, gdy tylko dotknął brzucha czuł bliznę przechodzącą
przez całe ciało którą zrobiły mu Rosja,Prusy i Austria.
-Przecież już ci to wybaczyłem-uśmichnął się z wysiłkiem Polska
Naprawdę lubił Prusy i naprawdę mu wybaczył, ale nie mógł o tym zapomnieć.
Było to potworne przeżycie, ale koniec świadczył o jego sile i wytrzymałości, Tak to były okropne 123 lata.Siedzieli chwile w ciszy.
-No co z wami?!-krzyknął Szwajcaria wchodzący do schowka.
-Macie ten koc czy nie?-dokończył.
Przyjaciele wyrwali się z własnych myśli.
-Oczywiście!!!-krzyknął wesoło Feliks i podszedł do półki po koc.
-To chodźcie!Dziewczyny, czekają na łące.-powiedział szorstko żołnierz.
-Szukaliście nas?-zapytał Gilbert.
-No to trochę dziwne, że dwie osoby poszły po koc i godzinę ich nie ma!-odparł Vash.
-No to chodźmy!-powiedział Prusak.
Gdy Prusy i Szwajcaria wyszli, Polska stanął jeszcze na chwile popatrzył po pokoju
przeleciał wzrokiem jeszcze raz po wszystkich rzeczach i uśmiechnął się do siebie.
-,,Może i moja historia jest pełna walk i krwi, ale jest piękna"-pomyślał
Zgasił światło zamknął drzwi i szczęśliwy wrócił do przyjaciół.
Pamiętajcie o tym co jest może i złe i bolesne, ale ważne dla serca, bo o tym nie należy zapominać,
trzeba być z tego po prostu dumnym.
_____________________________________________
Przepraszam, za moją nie obecność tyle nauki jest.Ale w końcu ferie się zaczęły!!!!
Jupiiiiiiiii! Ja myślę, że historia polski jest piękna i nic tego nie zmieni.Z naszego kraju trzeba być dumny a nie się go wstydzić jak co po niektórzy ludzie.Dzięki za przeczytanie(jak ktoś przeczytał).
Ach i jeszcze piosenka może się spodoba
piosenka z Herkulesa może ktoś kojarzy
tylko po kilku różnych językach
-Idziemy na piknik?!Jest taka piękna pogoda.-zaproponowała Lili.
-Jasne!-odparła Erzbest
Trudno było się na piknik nie zgodzić.Na dworze rzeczywiście było pięknie
słońce świeciło mocno, więc było gorąco.Zaczęły się przygotowania.
Erzbest z Lili robiły coś w kuchni.Szwajcaria z Prusami kłócili się o to kto ma w kraju
lepsze wojsko, a Polska widząc że nic nie zdziała poszedł do schowka szukać koca.
-Hmmm...Co my tu mamy?-powiedział wchodząc do pomiszczenia.
Popatrzył po składziku było tu wiele zakurzonych rzeczy, ale Feliks nawet nie
myślał o tym aby się ich pozbyć, o nie mu to by nawet do głowy nie przyszło, może
te rzeczy były stare, ale dla chłopaka bardzo cenne były to pamiątki z ponad tysiąca lat
historii jego istnienia.
-,,Aż się łza w oku kręci"-pomyślał dumnie.
Schowek, może i był mały, ale chłopakowi to nie przeszkadzało.Lubił czasem, nawet
usiąść na podłodze i powspominać.Nie wiedział ile tam stał czas się dla niego nie liczył, ale powinien wiedzieć, że stał tam długo, a już na pewno wystarczająco długo,żeby przyjaciele zaczęli go szukać.
-O tu jesteś!!!!!-krzyknął Prusak.
Feliks wyrwany z zamyślenia odwrócił się w stronę przyjaciela.
-A gdzie mam być?-zapytał ironicznie Polska.
-No nie wiem.-odparł zdziwiony Gilbert i popatrzył po pomieszczeniu.
Stali tak jakąś chwile.
-Aaaa..Rozumiem.Pamiątki?-przerwał cisze Prusy.
-A skąd wiesz?-zapytał zdziwiony Polska
-Stąd, że niektóre rzeczy pamiętam.-odparł chłopak.
Popatrzyli na siebie i usiedli na podłodze.Coś ciążyło na duszy każdemu z nich.
-Przepraszam!-powiedzieli równocześnie.
Popatrzyli chwile na siebie.
-Za co ty mnie przepraszasz?-zapytał Feliks.
-Ne żartuj sobie.-powiedział Gilbert.
-Nie no, ale totalnie powiedz.-odparł blondyn.
-No za te wszystkie rozbiory i całą resztę.-wyjaśnił czerwonooki.
Siedzieli chwile w ciszy.
-A ty za co mnie przepraszasz?-zapytał po chwili zdziwiony Gilbert.
-No za to, no po prostu z wszystko co ci zrobiłem!-prawie krzyknął Polska
Historia zamazała niektóre sprawy i Gilbert nie pamiętał dokładnie, co
miłośnik koni mógł mu zrobić.
-Też mam u siebie taki schowek.-odezwał się Prusy.
-Naprawdę?Fajnie tak czasem powspominać nie?-zapytał wesoło Feliks.
-No i to jeszcze jak!-krzyknął hodowca zmutowanych genetycznie kurczaków.
Przyjaciele zaczęli się śmiać.Śmiech ten był szczery i radosny.Dawno się już
razem nie śmiali, można by powiedzieć bardzo dawno.
-No do mnie nie możemy się dostać....-powiedział Prusy
-....więc możemy powspominać twoje wspomnienia-dokończył.
Na tą propozycje Polska się zgodził.
-Widzisz ten miecz?-zapytał blondyn przyjaciela.
-No widzę i co?-odparł Prusak
-Nim przez ponad pięćset lat pasowani byli rycerze.-odparł.
-A tamte rzeczy?-zapytał zaciekawiony Gilbert wskazując trzy przedmioty.
-To symbole władzy królewskiej-odparł zielonooki widząc, że przyjaciel
wskazuje na Jabłko, Berło i Krzyż.
-Ahaaa...To te, co dostał Bolesław Chrobry?-Zapytał po chwili pan Zagiblisty.
-Te same.-odparł dumnie Łukasiewicz.
-Muszą być stare.-powiedział z podziwem Prusak.
-Tak bardzo...-odrzekł Polska.
-...więc ich nie zniszcz!-krzyknął dokańczając .
-Dlaczego zawsze ja?-zapytał urażony Gilbert.
-Przecież żartuje.-zaśmiał się Feliks.
Długo jeszcze Polska opowiadał o różnych rzeczach znajdujących się
w schowku.Opowiedział o buławie, którą posługiwał się Jan Czarniecki podczas
Potopu Szwedzkiego(którego zresztą do dzisiaj Polska Szwecji nie wybaczył)
o zwycięskiej bitwie pod Wiedniem prowadzonej przez Jana Sobieskiego
pokazał Prusom obrazy wielkiego malarza Jana Matejki.
-A to pamiętasz?-zapytał Polska wskazując na posklejaną mapę.
-Przepraszam-powiedział cicho Były Zakon Krzyżacki
Tak.To była mapa z rozbiorów Polski.To był chyba dla samego Feliksa jak i dla
kraju najgorszy okres w historii, gdy tylko dotknął brzucha czuł bliznę przechodzącą
przez całe ciało którą zrobiły mu Rosja,Prusy i Austria.
-Przecież już ci to wybaczyłem-uśmichnął się z wysiłkiem Polska
Naprawdę lubił Prusy i naprawdę mu wybaczył, ale nie mógł o tym zapomnieć.
Było to potworne przeżycie, ale koniec świadczył o jego sile i wytrzymałości, Tak to były okropne 123 lata.Siedzieli chwile w ciszy.
-No co z wami?!-krzyknął Szwajcaria wchodzący do schowka.
-Macie ten koc czy nie?-dokończył.
Przyjaciele wyrwali się z własnych myśli.
-Oczywiście!!!-krzyknął wesoło Feliks i podszedł do półki po koc.
-To chodźcie!Dziewczyny, czekają na łące.-powiedział szorstko żołnierz.
-Szukaliście nas?-zapytał Gilbert.
-No to trochę dziwne, że dwie osoby poszły po koc i godzinę ich nie ma!-odparł Vash.
-No to chodźmy!-powiedział Prusak.
Gdy Prusy i Szwajcaria wyszli, Polska stanął jeszcze na chwile popatrzył po pokoju
przeleciał wzrokiem jeszcze raz po wszystkich rzeczach i uśmiechnął się do siebie.
-,,Może i moja historia jest pełna walk i krwi, ale jest piękna"-pomyślał
Zgasił światło zamknął drzwi i szczęśliwy wrócił do przyjaciół.
Pamiętajcie o tym co jest może i złe i bolesne, ale ważne dla serca, bo o tym nie należy zapominać,
trzeba być z tego po prostu dumnym.
_____________________________________________
Przepraszam, za moją nie obecność tyle nauki jest.Ale w końcu ferie się zaczęły!!!!
Jupiiiiiiiii! Ja myślę, że historia polski jest piękna i nic tego nie zmieni.Z naszego kraju trzeba być dumny a nie się go wstydzić jak co po niektórzy ludzie.Dzięki za przeczytanie(jak ktoś przeczytał).
Ach i jeszcze piosenka może się spodoba
piosenka z Herkulesa może ktoś kojarzy
tylko po kilku różnych językach
piątek, 4 stycznia 2013
Kawały z Niemiec
Hej!
Następny rozdział powinien być gdzieś po jutrze(jak się wyrobie^^)
A teraz kawały z niemiec cz.2
Następny rozdział powinien być gdzieś po jutrze(jak się wyrobie^^)
A teraz kawały z niemiec cz.2
Pozdrowienia Iruchi
Subskrybuj:
Posty (Atom)